Dopiero się rozpakowałam, bo mieszkam w Walii jeden dzień. Moi rodzice się rozwiedli i mieszkałam z mamą, ale ją interesowała tylko praca dlatego postanowiłam zamieszkać z tatą i bratem. James jest spoko tylko kiepsko idzie mu w szkole. Czasami też traktuje mnie jak bym miała pięć lat. Za to tata na wszystko pozwala. A! I mam jeszcze pieska. Wabi się Pinkie Pie. Tak, jak Kucyk Pony XD. Wymyśliłam to imię jak miałam 9 lat i lubiłam te kuce. Pies zaczął drapać w drzwi od mojego pokoju. Otworzyłam je. Skamlał.
- Co, na spacerek?-spytałam, wesoły, biały ogonek zaczął energicznie merdać.
Chwyciłam smycz i poszłam do parku. Nie znałam dobrze okolicy, ale park był nie daleko. Zaczęłam chodzić bez celu alejkami i grzebać w telefonie. Gdy tylko spuściłam zwierzaka ze smyczy natychmiast pognał przed siebie. Nie było jej dłuższy czas. Zaczęłam się martwić. Wołałam ją, ale nie przychodziła.
-Pinkie! Pinkie!
Chodziłam po parku przez pół godziny i nic. Pytałam przechodniów czy nie widzieli pieska. W końcu pewien przystojny brunet zaoferował swoją pomoc.
- Jestem Amber- powiedziałam podając rękę.
- Leondre. Dla przyjaciół Leo- uśmiechnął się.
Szukałam z nowym kolegą następne pół godziny. Dowiedziałam się, że będziemy chodzić razem do klasy. Nagle zadzwonił mi telefon. To tata.
-Halo?
-Gdzie ty jesteś Amber? Pinkie wróciła sama, a ty? Gdzie jesteś?
-W parku.
-Zaraz po cb jestem.
- Dobrze-rozłączyłam się i przekazałam Leo dobre wieści.
-Ciesze się, że nic pieskowi nie jest. Do zoba w szkole.-przytulił mnie na pożegnanie. Zrobiło mi się gorąco. Przed parkiem czekał na mnie samochód taty.
Leondre
Wracałem do domu piechotą. Niezbyt on blisko, ale to mi nie przeszkadza. Ta dziewczyna. Z parku. Spodobała mi się. Cieszę się, że będziemy chodzić razem do klasy. W domu byłem wieczorem. Rzuciłem w kąt buty i poszedłem do siebie. Położyłem się na łóżku myślałem o uroczej brunetce. Z rozmyśleń wyrwał mnie brat, który zawołał mnie na kolacje. Przy stole nie dawał mi spokoju. Ciągle pytał " Masz dziewczynę? " i " Leoś się zakochał! ". Denerwował mnie. Zasnąłem bardzo późno i rano zaspałem. Była 7.30. Ubrałem się szybko, zabrałem czapkę i plecak.

Wybiegłem z domu jak poparzony. Biegłem na przystanek zdążyłem na autobus w samą porę. Zdyszany usiadłem obok jakieś dziewczyny.
- Cześć- uśmiechnęła się.
Wtedy ją rozpoznałem. To ta laska z parku.
- Hej- opowiedziałem wciąż dysząc- Pierwszy dzień w nowej szkole. Denerwujesz się?-spytałem
-Troszkę
-Oprowadzę cię
-Dziękuję
W drodze opowiadałem nowej o szkole, chłopakach, dziewczynach, nauczycielach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg szkoły pobiegły do mnie fanki. Odeszły dopiero gdy zadzwonił dzwonek. Chwyciłem Amber za rękę i poszłam ze mną na matematykę. Pani Clanse kazała Amber się przedstawić. Jest naszą wychowawczynią. To bardzo miła, sympatyczna i otwarta kobieta
-Nie znasz szkoły jak mniemam. Dobrze. To możee- kobieta rozejrzała się po sali- Vivienne!- dziewczyna w kujonkach spojrzała gwałtownie- Ty! Zajmiesz się nową koleżanką.
-Dobrze pani profesor.
Amber usiadła z Vivi. Troszkę myślałem, że usiądzie ze mną, ale koło mnie siedział już Justin. Dziewczyny szybko znalazły wspólny język. Przegadały całą lekcje. Pani nawet nie zwracała uwagi i nie wzywała ich do tablicy. Nie to co mnie. Musiałem rozwiązać chyba najtrudniejsze zadanie z całego działu. Stałem i gapiłem się w kredę, którą miałem w ręce. Czekałem na cud. Matma nie jest moją mocną stroną.
- Kto pomoże Bars'owi? -spytałem cicho
-Ja! Ja! -wydarła się Emily
Ten dziki rudzielec z masą piegów kocha się we mnie odkąd zacząłem śpiewać z Charls'em. Jest "szkolną pięknością"- tak mówi. Zawsze jest wymalowana i wgl. Okropność.
- A może ktoś inny? -zasugerowałem- Vi?
Blondynka szybko pisała coś na kartce. Dyskretnie mi ją pokazała. Było na nim równanie. Przepisałem je szybko i wróciłem na miejsce. Po drodze przybiłem pionę mojej wybawczyni. Jest super kumpelą. Gdy tylko usiadłem w ławce zadzwonił dzwonek
- Serio?!- walnąłem dłońmi o kolana.
Justin zaczął się śmiać.
- Nie masz szczęścia stary.
Skrzywiłem się, wziąłem plecak i poszedłem pod salę do angielskiego. Usiadłem pod ścianą. Podeszła do mnie roześmiana Amber.
- Nie jesteś mistrzem matmy, co?
- Bardzo śmieszne - dodałem oburzony
- Oj no weź- szturchnęła mnie w ramie.- A tak wgl to masz ksywę Bars?
- Tak. Razem z przyjacielem mamy zespół Bars and Melody.
Amber
Czy on ma wady? Przystojny, muzyk, zabawny. Ma zespół. Dzwonek na lekcje postawił mnie na ziemie. Anglik minął szybko. Tak jak inne lekcje. Wyszłam ze szkoły z Leondre. Czekał na nas wysoki blondyn...
-Pinkie! Pinkie!
Chodziłam po parku przez pół godziny i nic. Pytałam przechodniów czy nie widzieli pieska. W końcu pewien przystojny brunet zaoferował swoją pomoc.
- Jestem Amber- powiedziałam podając rękę.
- Leondre. Dla przyjaciół Leo- uśmiechnął się.
Szukałam z nowym kolegą następne pół godziny. Dowiedziałam się, że będziemy chodzić razem do klasy. Nagle zadzwonił mi telefon. To tata.
-Halo?
-Gdzie ty jesteś Amber? Pinkie wróciła sama, a ty? Gdzie jesteś?
-W parku.
-Zaraz po cb jestem.
- Dobrze-rozłączyłam się i przekazałam Leo dobre wieści.
-Ciesze się, że nic pieskowi nie jest. Do zoba w szkole.-przytulił mnie na pożegnanie. Zrobiło mi się gorąco. Przed parkiem czekał na mnie samochód taty.
Leondre
Wracałem do domu piechotą. Niezbyt on blisko, ale to mi nie przeszkadza. Ta dziewczyna. Z parku. Spodobała mi się. Cieszę się, że będziemy chodzić razem do klasy. W domu byłem wieczorem. Rzuciłem w kąt buty i poszedłem do siebie. Położyłem się na łóżku myślałem o uroczej brunetce. Z rozmyśleń wyrwał mnie brat, który zawołał mnie na kolacje. Przy stole nie dawał mi spokoju. Ciągle pytał " Masz dziewczynę? " i " Leoś się zakochał! ". Denerwował mnie. Zasnąłem bardzo późno i rano zaspałem. Była 7.30. Ubrałem się szybko, zabrałem czapkę i plecak.
Wybiegłem z domu jak poparzony. Biegłem na przystanek zdążyłem na autobus w samą porę. Zdyszany usiadłem obok jakieś dziewczyny.
- Cześć- uśmiechnęła się.
Wtedy ją rozpoznałem. To ta laska z parku.
- Hej- opowiedziałem wciąż dysząc- Pierwszy dzień w nowej szkole. Denerwujesz się?-spytałem
-Troszkę
-Oprowadzę cię
-Dziękuję
W drodze opowiadałem nowej o szkole, chłopakach, dziewczynach, nauczycielach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg szkoły pobiegły do mnie fanki. Odeszły dopiero gdy zadzwonił dzwonek. Chwyciłem Amber za rękę i poszłam ze mną na matematykę. Pani Clanse kazała Amber się przedstawić. Jest naszą wychowawczynią. To bardzo miła, sympatyczna i otwarta kobieta
-Nie znasz szkoły jak mniemam. Dobrze. To możee- kobieta rozejrzała się po sali- Vivienne!- dziewczyna w kujonkach spojrzała gwałtownie- Ty! Zajmiesz się nową koleżanką.
-Dobrze pani profesor.
Amber usiadła z Vivi. Troszkę myślałem, że usiądzie ze mną, ale koło mnie siedział już Justin. Dziewczyny szybko znalazły wspólny język. Przegadały całą lekcje. Pani nawet nie zwracała uwagi i nie wzywała ich do tablicy. Nie to co mnie. Musiałem rozwiązać chyba najtrudniejsze zadanie z całego działu. Stałem i gapiłem się w kredę, którą miałem w ręce. Czekałem na cud. Matma nie jest moją mocną stroną.
- Kto pomoże Bars'owi? -spytałem cicho
-Ja! Ja! -wydarła się Emily
Ten dziki rudzielec z masą piegów kocha się we mnie odkąd zacząłem śpiewać z Charls'em. Jest "szkolną pięknością"- tak mówi. Zawsze jest wymalowana i wgl. Okropność.
- A może ktoś inny? -zasugerowałem- Vi?
Blondynka szybko pisała coś na kartce. Dyskretnie mi ją pokazała. Było na nim równanie. Przepisałem je szybko i wróciłem na miejsce. Po drodze przybiłem pionę mojej wybawczyni. Jest super kumpelą. Gdy tylko usiadłem w ławce zadzwonił dzwonek
- Serio?!- walnąłem dłońmi o kolana.
Justin zaczął się śmiać.
- Nie masz szczęścia stary.
Skrzywiłem się, wziąłem plecak i poszedłem pod salę do angielskiego. Usiadłem pod ścianą. Podeszła do mnie roześmiana Amber.
- Nie jesteś mistrzem matmy, co?
- Bardzo śmieszne - dodałem oburzony
- Oj no weź- szturchnęła mnie w ramie.- A tak wgl to masz ksywę Bars?
- Tak. Razem z przyjacielem mamy zespół Bars and Melody.
Amber
Czy on ma wady? Przystojny, muzyk, zabawny. Ma zespół. Dzwonek na lekcje postawił mnie na ziemie. Anglik minął szybko. Tak jak inne lekcje. Wyszłam ze szkoły z Leondre. Czekał na nas wysoki blondyn...
_______________________
Nareszcie. Jedyneczka.
Mam nadzieje ,że się spodoba.
Buziaki :*
Awwww SUPER!!!! Kiedy Kolejny?
OdpowiedzUsuńPostaram się jak najszybciej :D
UsuńHeyoo! ;*
OdpowiedzUsuńWow, mega :o
Bardzo fajnie to napisałaś :)
Vivi <3 Haha :D
Czekam ne nexcika ;*
Bomba
Mega
Wow
Super
Cudo
Bajkaa
Fajnie ;)
OdpowiedzUsuń<3 Kocham to <3
OdpowiedzUsuń