niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział XI

Podeszłam do nich spokojnie nie wzbudzając podejrzeń.
-Hej- zaśmiał się chłopak
-Cześć- wymusiłam uśmiech
Emily powiedziała tylko ,że musi iść.
-Leoś- położyłam dwa palce na jego klatce piersiowej i zaczęłam chodzić po nim- Załóżmy. Tak czysto hipotetycznie ,że tak troszkę, odrobinkę byłabym...
-Zazdrosna?- zaśmiał się łapiąc mnie za ręce- I skąd ja to znam?
-Jeśli to miała być jakaś zemsta to jesteś kretynem.-wyrwałam się z jego objęć i poszłam na taras.
Oparłam się o barierkę. Po chwili poczułam ręce na moich biodrach. Nie wiedziałam czy to Toby czy Leondre ale byłam wkurzona na oby dwóch.
-A bardzo jesteś zła?- zapytał brunet
-Tak -burknęłam
-Ojj. Nagrabiłem sobie, prawda?
-Tak
-Czyli nie mam szans na buziaka?
Odwróciłam się ze zdziwieniem na twarzy. On był raczej rozbawiony. Po chwili jednak spoważniał. Przysuwał się do mnie coraz bardziej. Zaśmiałam się pod nosem i uciekłam do środka. Krzyknął za mną i zaczął mnie gonić.
-Nie złapiesz mnie!- krzyknęła w biegając na piętro.
 Złapałam za pierwszą lepsza klamkę i wpadłam do pokoju. Była to sypialna Leo. Rozglądałam się po pokoju kiedy usłyszałam kroki. Schowałam się w koncie.
-Amber...- usłyszałam szepty mojego chłopaka- Wiem ,że tu jeeeesteś. Dawaj buziaka!
-Nie! -krzyknęłam rzucając się na jego plecy.
Oplotłam nogi wokół jego bioder. Śmialiśmy się.  Leo obkręcił mną kilka razy i zrzucił na łóżko. Upadłam na plecy. Chłopak przywarł mnie do materaca.
-Daj ładnie buziaka, a nic ci się nie stanie- powiedział rozbawiony
-Nie- odpowiedziałam ,ale nie wyrywałam się.
Tak naprawdę to chciałam go pocałować, ale musiał wiedzieć, że nie dostanie mnie tak łatwo.
-Bo będę musiał cię łaskotać- i to mnie przekonało
-No dobra, dobra- wstałam z łóżka i poprawiłam sukienkę. -Ale najpierw mnie złap! -rzuciłam
Miałam właśnie uciekać ale on tym razem był szybszy. Złapał mnie za nadgarstek i przysunął do siebie. Upadłam na jego kolana. Oplotłam ręce wokół jego szyi, a nogi
wokół bioder. Nasze usta znów dzieliły milimetry.
-Le..!- do pokoju wparował Charlie- Jeju! Sorki ,że wam przeszkadzam ale stary jest problem. Choć- pośpieszał go.
Zeszłam z kolan chłopaka i cała nasza trójka zeszła na dół. Kilku chłopaków z rocznika Charlsa skombinowali piwo. Dużo piwa. Co najmniej połowa ludzi było pijanych.
-O cholera- Bars przeczesał włosy.
-Leo co  robimy?- spytał blondyn
Nigdy nie widziałam Leondre tak zdenerwowanego. Podszedł do wieży i wyłączył muzykę. Tłum krzyczał ,wyzywał i buczał. Nie dziwie się. Impreza trwała przecież w najlepsze. Leo mógł być też być zły za to że nasz pocałunek nie mógł dość do skutku. Szczerze ja też byłam trochę zła na Charliego ,że nie mógł przyjść kilka minut później.
-Zamknąć się!- wrzasnął- Kto przyniósł piwo!
Nikt nie odpowiedział. Leo z każdą chwilą stawał się wścieklejszy.
-Wszyscy którzy pili wynocha!- widząc złość chłopaka duża grupa ludzi wyszła bez problemów.
Część marudziła ale Charlie rozpuścił plotkę, że gliny już tu jadą i wyszli wszyscy. Zostali tylko ja ,Vi, Leo i Charlie. Leo nadal był zbulwersowany. Stałam obok niego z założonymi rękami.
-Bossszzz- mruknął Leo idąc na kanapę.
Zamknął oczy i rzucił się na na nią. Jedną nogę miał na podłodze ,a drugą na kanapie. Usiadłam obok niego i położyłam rękę na jego ramieniu.
-W porządku?- spytałam cicho
-Przepraszam, trochę się zdenerwowałem- zaśmiał się siadając
-Trochę -wtrącił się Charls- Tak wściekły to nawet nie jest nawet lew ,który nie jadł nic tydzień, a treser zabrał mu zebrę
-Przesadzasz- wtrąciła Vivie
-Wcale nie- walnęłam
-Dobra skończcie- powiedział Leo trochę zbulwersowany a my powoli przelewaliśmy czarę goryczy.
Znów położyłam rękę na jego ramieniu. Objął mnie ramieniem. Spojrzałam na zegarek. Było po północy.
-Vi musimy iść twoja mama niedługo wróci z dyżuru.
-Racja
-Odwieziemy was-powiedział Charlie kierują cię do drzwi. Złapałam bruneta za rękę i wsiedliśmy wszyscy do auta. Jechaliśmy bez słowa. Blondynka zasypiała. Kiedy dojechaliśmy spała w najlepsze. Blondyn wziął ją na ręce. Leo zaśmiał się pod nosem.
-Czego rżysz?- warknął Charlie, ale po cichu aby nie zbudzić dziewczyny
-Nie, nic- wybrnął
Blondaski wyszły do środka. Leo zatrzymał mnie na ganku.
-Śmiałem się bo kiedyś ja cię niosłem do domu kiedy spałaś- złapał mnie za ręce.
Trzymał je kilka sekund potem położył dłoń na moim policzku. Nie zdążyłam się nawet uśmiechnąć. Miałam uczucie ,że to nasz pierwszy pocałunek choć w rzeczywistości był drugi. Już miałam się od niego odsunąć kiedy zabrał dłoń z mojego policzka i położył na mojej talii i przysunął mnie do siebie więc nasz pocałunek trwał dłużej. Położyłam obie dłonie na jego policzkach i delikatnie oderwałam moje usta od jego. Patrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami z troską i miłością. Chyba wiem o czym myślał. Ze straci mnie bo w moim życiu znów pojawił się Toby.
-Wszystko będzie dobrze- zapewniłam go
Uśmiechnął się tylko słabo i przytulił mnie. Zjawił się Charlie.
-Do jutra chłopcy- powiedziałam wchodząc do domu przyjaciółki.
Nie spałam dobrze i jeszcze ten koszmar...

3 komentarze:

  1. Oooo <3
    Rozdział mega!
    Pod koniec ta akcja z Leo i Am...
    Takie słodkie...
    Ale co za koszmar?
    Ja lubię słuchać strasznych historii i koszmarów.
    Często mi się śnią i do nich przywykłam
    Ogólnie cały rozdział był mega!
    I może to moje wrażenie bo mam coś z głową, ale był też słodki :D
    Tylko jak dla mnie za krótki.
    Ale ja już spadam.
    Muszę coś jeszcze napisać do mnie na blogi :D
    Więc...
    Papa!
    Asia Ari <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Żeby tak pisać to trzeba być chyba cudzoziemcem.Takie to ciekawe!No poprostu rozdiał super.Najbardziej podoba mi się to,że poświęcasz na to tyle czasu i się dalej nie poddajesz!Twoje treści które tworzysz są nieprawdopodobne.Na bank masz 5 z polaka.Ogólnie rzecz biorąc spodobał mi się właśnie ten rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku :* To takie cudowne, że ktoś to docenia. Blog zabiera mi trochę czas, ale daje mi to wielką radość właśnie dzięki komentarzom! <3 Hhahah! Ja i 5 z polaka to nie dobrana para, ale na 4 się wyrobiłam :D

      Usuń