Hey Misiaki wy moje!
Mam do was takie pytanko? W zasadzie dwa. Czy chcielibyście się czegoś o mnie dowiedzieć, albo żebym wstawiała jakieś notki, zdj, informacje chłopaków. Przyznam szczerze, że blog miał zawierać tylko Love Story i nie miał być informacyjny, ale to zależy od was <3 A z tym "o mnie" to tylko sugestia, bo na wielu blogach, które czytam są takie strony poświęcone autorce i tak se pomyślałam -W sumie czemu nie? No dobra. Liczę na komentarze, bo one niezwykle motywują i... miłego czytania! <3
Kocham Was!
//Natusia
Vivienne
Kurde, nie mogę uwierzyć ,że dostałam szczeniaka. Już od bardzo dawna, chciałam. Byłam wniebowzięta.
-Jejku, ciekawe kto jej dał takie oryginalne imię?- zaśmiała się brunetka
-Czekaj, przeczytam ci całą notkę.- powiedziałam biorąc kartkę do rąk- A więc...
Vivka!
Pewien ptaszek wyćwierkał mi, że marzysz, o czworonożnym przyjacielu.
W prezencie więc daję ci malutką Melodyjkę,
na ten szczególny dzień.
W prezencie więc daję ci malutką Melodyjkę,
na ten szczególny dzień.
Kocham Cię!
M.
M? Jaki M? Mama...?
-Mmmm, jak to nie twoja mama, tata, albo Bóg jeden wie, kto inny z twojej rodziny, to masz cichego wielbiciela- zaśmiała się moja przyjaciółka
-Taaa jasne- westchnęłam- Charlie, nie był by szczególnie uradowany... Chwila... Charlie!- krzyknęłam uradowana
-Co Charlie?- zapytała Am
-M.
-Kochanie rozumiem, że masz różowe okulary na nosie, ale on ma na imię CHARLIE.- mocno podkreśliła ostatnie słowo- Nie Morgan, Max, Mateo, Michel tylko Cha...
-M jak Melody, Bars and Melody.- powiedziałam z szerokim uśmiechem
-Genialne! Ale lepiej do niego zadzwonić- stwierdziła Amber wyciągając mój telefon.
Blondyn odebrał niemal natychmiast . Dała na głośno mówiący
Amber
-No hey śliczna, coś się stało?
-Nie ślicznuj mi tutaj, bo Leondre bywa zazdrosny- powiedziała szyderczo, z nutką drwiny
-Amber?!- zdziwił się- Gdzie Vivienne?
-Co się stało?- usłyszałam ten kochany głosik, za którym tak cholernie tęsknie
-Vivienne aktualnie zwija się ze śmiech na kanapie- parsknęłam śmiechem na widok prawie płaczącej ze śmiechu blondynki
-Boże, nie strasz mnie!- krzyknęli jednocześnie
-Dobra, dobra musimy pogadać- powiedziałam najpoważniej jak mogłam- Vivka ma problem i to twoja wina. Jak ty sobie to wyobrażasz, że ona poradzi sobie z tym maluchem?!- w tym momencie chciałabym zobaczyć jego minę.
-Jaki maluchu?! O czy ty do cholery gadasz?!
-A jak myślisz.- powiedziałam dwuznacznie
Chwilę milczał, a w tle można było usłyszeć wrzaski i niedoważania Leo
-Daj mi ją do telefonu- usłyszałam- Amber?- zapytał brunet
-No cześć- odpowiedziałam
-Ej, co się dzieje? Ja nic nie rozumiem. Czy Vivie jest...- kiedy usłyszałam jego skruszony głos wybuchłam śmiechem i trochę było mi żal chłopaków, postanowiłam sie przyznać
-Leo.. wybuchnęłam śmiechem i zaczęłam mu wszystko opowiadać.
Pod koniec cała nasza czwórka śmiała się ,aż brzuch bolał. Blondyn przyznał się do adopcji i nazwania szczeniaka, i że pomogli mu rodzice blondynki.
-To widzimy się za 4 dni, nie?
-Nie- zaprzeczyłam
-Jak to nie?- zdziwił się brunet
-Widzimy się wieczorem na Skype' ie, kochanie- zaszczebiotałam
-A no tak
-Pa chłopcy- powiedziałyśmy jednocześnie
-Kochamy was!- zawołali i rozłączyłam się
Odłorzyłam telefon i poszłyśmy do ogrodu i naszych pupili. Melodyjka i Pinkie bawiły się jakby się znały się od lat. Urocze...
-No popatrz na mnie- westchnęła Vivka
-Taa- rokoszowałam się widokiem piesków i zimnym ,październikowym powietrzem- No dobra, to co dziś robimy?
-Hmh... kino, lody i...
-Ej, easy, easy ja wieczorem muszę być w domu.
-Nie ma mowy! Śpisz u mnie.- zadecydowała
-Egh no dobra
-Psss mówisz jakbyś miała inne wyjście- zakpiła- Idziemy?
-Jasne- podniosłyśmy się z miejsc i zawołałyśmy psy
Nalałam im wody, nasypałam karmy- bo jak się okazało rodzice blondynki o wszystko zadbali- i czekałam na Vivie w salonie- poszła do łazienki- kiedy dostałam następnego SMS'a z groźbą.
Od Nieznany
Nawet nie myśl, żeby świętować z nim urodziny szmato! Jeśli tylko spróbujesz to pożałujesz! Nie zadzieraj ze mną suko bo nie masz szans! ON JEST MÓJ, ROZUMIESZ! MÓJ!!!!
Westchnęłam ciężko. Nie sądziłam ,że nasz związek tak się potoczy. Z moich zamyśleń wyrwał mnie przejęty głos Vivienne.
-Kochanie wszystko w porządku? Źle wyglądasz,- usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
Pokazałam jej SMS'a. Zbladła.
-Musisz o tym powiedzieć Leo- przeleciała palcem wzdłuż ekranu i spojrzała na mnie przerażona, schowałam twarz w dłonie- Dlaczego nie mówiłaś o tym wcześniej? Grozi ci jakieś dwa tygodnie! Amber..!
-Nie krzycz na mnie!- wrzasnęłam zapłakana- Co miałam powiedzieć?! Ja się boję!- słowa same ze mnie wypłynęły.
Ale to była czysta prawda. Bałam się o siebie, swoją rodzinę, o Leo... właśnie Leo. Kocham go tak szalenie mocno, że nie mogę go stracić. I właśnie to był powód. Bałam się go stracić. Nie mogę się z nim rozstać. Nie mogę... Łzy bezsilności spływały po moich policzkach. Blondynka wstała z kanapy i mocno mnie przytuliła.
-Jestem tu. Byłam i będę, słoneczko. Dasz radę. Pomogę ci. Nie płacz, misiu, nie płacz. Ale...- złapała mnie za ramiona i spojrzała prosto w oczy- co z Leondre...?
Kiedy wypowiedziała jego imię przeszedł mnie dreszcz. Spanikowałam. Zaczęłam kręcić nerwowo głową i szeptać: Nie. On nie może...
-Amber...
-Vi ja naprawdę nie mogę mu powiedzieć. On by się o mnie bał...ja...- znów zaniosłam się płaczem
-Ćśśśśś ,już dobrze- pocałowała mnie w czoło- Choć- dałam się zaciągnąć do kuchni
Usadziła mnie przy stole i zaparzyła dla mnie herbatę uspokajającą. Opowiedziałam jej wszystko. Odpuściłyśmy sobie kino. Postawiłyśmy na maraton filmowy. Vivie poszła do sklepu po lody i popcorn ,a ja wybierałam filmy. W międzyczasie wysłałam tacie wiadomość, że śpie u przyjaciółki. Teraz...o fuck! Ja mam gadać z Leo na Skype! Zapomniałam! Która godzina? Spojrzałam na zegarek, na ścianie za mną. 19.47. Uff... całe 13 minut. Do domu wróciła Vivka.
-Jestem!- krzyknęła
-Jestem u ciebie!- odkrzyknęłam
-No hej. Wybrałaś coś ciekawego?- zapytała wchodząc do pokoju
-Kilka komedii i bajkę- mruknęłam
-Bajkę?- zaciekawiła się
Mimo tego, że mamy 15 lat ona wręcz kocha oglądać bajki. No dobra... ja też.
-Bajkę.- powiedziałam trochę rozbawiona
-Jaką?
-Mmm Hotel Transylwania 2
-Jej!- pisnęła i rzuciła lody czekoladowe, pepsi i popcorn obok mnie
-Vivka, mamy problem.- mruknęłam- Mam dzisiaj gadać z Leo na Skype'ie
-Wykręć się.
-To nie takie proste. Ja za nim tęsknie, ty za Charlim też, tyle, że ja ostatnio na żywo widziałam się z Leo ponad 2 tygodnie temu.
-Masz rację- powiedziała i włączyła Skype'a
Zalogowałam się i niemal natychmiast zadzwonił do mnie Leoś.
-Hej misiu- powiedziałam wesoło
-Hej śliczna, tęsknie.
-Ja też.
-Gdzie Charls?- zapytała Vi
-Charlie!- krzyknął za siebie- Myj te plecy szybciej! Dziewczyna wzywa!
Cała nasza trójka zaczęła się śmiać, a chwile później przyszedł blondyn.
-Hej śliczne- zawołał
-Ej!- Leo sprzedał mu kuksańca w bok- Jedna z tych ślicznych to moja dziewczyna
-Leo!- upomniałam go
Gadaliśmy dobrą godzinę, kiedy przyszła mama Charlsa i kazała chłopaką iść spać. Włączyłyśmy bajkę i zjadłyśmy lody. Sen zmrożył mnie jednak w połowie animacji. Zasnęłam z myślą o czekoladowych oczach pewnego bruneta.
Blondyn odebrał niemal natychmiast . Dała na głośno mówiący
Amber
-No hey śliczna, coś się stało?
-Nie ślicznuj mi tutaj, bo Leondre bywa zazdrosny- powiedziała szyderczo, z nutką drwiny
-Amber?!- zdziwił się- Gdzie Vivienne?
-Co się stało?- usłyszałam ten kochany głosik, za którym tak cholernie tęsknie
-Vivienne aktualnie zwija się ze śmiech na kanapie- parsknęłam śmiechem na widok prawie płaczącej ze śmiechu blondynki
-Boże, nie strasz mnie!- krzyknęli jednocześnie
-Dobra, dobra musimy pogadać- powiedziałam najpoważniej jak mogłam- Vivka ma problem i to twoja wina. Jak ty sobie to wyobrażasz, że ona poradzi sobie z tym maluchem?!- w tym momencie chciałabym zobaczyć jego minę.
-Jaki maluchu?! O czy ty do cholery gadasz?!
-A jak myślisz.- powiedziałam dwuznacznie
Chwilę milczał, a w tle można było usłyszeć wrzaski i niedoważania Leo
-Daj mi ją do telefonu- usłyszałam- Amber?- zapytał brunet
-No cześć- odpowiedziałam
-Ej, co się dzieje? Ja nic nie rozumiem. Czy Vivie jest...- kiedy usłyszałam jego skruszony głos wybuchłam śmiechem i trochę było mi żal chłopaków, postanowiłam sie przyznać
-Leo.. wybuchnęłam śmiechem i zaczęłam mu wszystko opowiadać.
Pod koniec cała nasza czwórka śmiała się ,aż brzuch bolał. Blondyn przyznał się do adopcji i nazwania szczeniaka, i że pomogli mu rodzice blondynki.
-To widzimy się za 4 dni, nie?
-Nie- zaprzeczyłam
-Jak to nie?- zdziwił się brunet
-Widzimy się wieczorem na Skype' ie, kochanie- zaszczebiotałam
-A no tak
-Pa chłopcy- powiedziałyśmy jednocześnie
-Kochamy was!- zawołali i rozłączyłam się
Odłorzyłam telefon i poszłyśmy do ogrodu i naszych pupili. Melodyjka i Pinkie bawiły się jakby się znały się od lat. Urocze...
-No popatrz na mnie- westchnęła Vivka
-Taa- rokoszowałam się widokiem piesków i zimnym ,październikowym powietrzem- No dobra, to co dziś robimy?
-Hmh... kino, lody i...
-Ej, easy, easy ja wieczorem muszę być w domu.
-Nie ma mowy! Śpisz u mnie.- zadecydowała
-Egh no dobra
-Psss mówisz jakbyś miała inne wyjście- zakpiła- Idziemy?
-Jasne- podniosłyśmy się z miejsc i zawołałyśmy psy
Nalałam im wody, nasypałam karmy- bo jak się okazało rodzice blondynki o wszystko zadbali- i czekałam na Vivie w salonie- poszła do łazienki- kiedy dostałam następnego SMS'a z groźbą.
Od Nieznany
Nawet nie myśl, żeby świętować z nim urodziny szmato! Jeśli tylko spróbujesz to pożałujesz! Nie zadzieraj ze mną suko bo nie masz szans! ON JEST MÓJ, ROZUMIESZ! MÓJ!!!!
Westchnęłam ciężko. Nie sądziłam ,że nasz związek tak się potoczy. Z moich zamyśleń wyrwał mnie przejęty głos Vivienne.
-Kochanie wszystko w porządku? Źle wyglądasz,- usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
Pokazałam jej SMS'a. Zbladła.
-Musisz o tym powiedzieć Leo- przeleciała palcem wzdłuż ekranu i spojrzała na mnie przerażona, schowałam twarz w dłonie- Dlaczego nie mówiłaś o tym wcześniej? Grozi ci jakieś dwa tygodnie! Amber..!
-Nie krzycz na mnie!- wrzasnęłam zapłakana- Co miałam powiedzieć?! Ja się boję!- słowa same ze mnie wypłynęły.
Ale to była czysta prawda. Bałam się o siebie, swoją rodzinę, o Leo... właśnie Leo. Kocham go tak szalenie mocno, że nie mogę go stracić. I właśnie to był powód. Bałam się go stracić. Nie mogę się z nim rozstać. Nie mogę... Łzy bezsilności spływały po moich policzkach. Blondynka wstała z kanapy i mocno mnie przytuliła.
Kiedy wypowiedziała jego imię przeszedł mnie dreszcz. Spanikowałam. Zaczęłam kręcić nerwowo głową i szeptać: Nie. On nie może...
-Amber...
-Vi ja naprawdę nie mogę mu powiedzieć. On by się o mnie bał...ja...- znów zaniosłam się płaczem
-Ćśśśśś ,już dobrze- pocałowała mnie w czoło- Choć- dałam się zaciągnąć do kuchni
Usadziła mnie przy stole i zaparzyła dla mnie herbatę uspokajającą. Opowiedziałam jej wszystko. Odpuściłyśmy sobie kino. Postawiłyśmy na maraton filmowy. Vivie poszła do sklepu po lody i popcorn ,a ja wybierałam filmy. W międzyczasie wysłałam tacie wiadomość, że śpie u przyjaciółki. Teraz...o fuck! Ja mam gadać z Leo na Skype! Zapomniałam! Która godzina? Spojrzałam na zegarek, na ścianie za mną. 19.47. Uff... całe 13 minut. Do domu wróciła Vivka.
-Jestem!- krzyknęła
-Jestem u ciebie!- odkrzyknęłam
-No hej. Wybrałaś coś ciekawego?- zapytała wchodząc do pokoju
-Kilka komedii i bajkę- mruknęłam
-Bajkę?- zaciekawiła się
Mimo tego, że mamy 15 lat ona wręcz kocha oglądać bajki. No dobra... ja też.
-Bajkę.- powiedziałam trochę rozbawiona
-Jaką?
-Mmm Hotel Transylwania 2
-Jej!- pisnęła i rzuciła lody czekoladowe, pepsi i popcorn obok mnie
-Vivka, mamy problem.- mruknęłam- Mam dzisiaj gadać z Leo na Skype'ie
-Wykręć się.
-To nie takie proste. Ja za nim tęsknie, ty za Charlim też, tyle, że ja ostatnio na żywo widziałam się z Leo ponad 2 tygodnie temu.
-Masz rację- powiedziała i włączyła Skype'a
Zalogowałam się i niemal natychmiast zadzwonił do mnie Leoś.
-Hej misiu- powiedziałam wesoło
-Hej śliczna, tęsknie.
-Ja też.
-Gdzie Charls?- zapytała Vi
-Charlie!- krzyknął za siebie- Myj te plecy szybciej! Dziewczyna wzywa!
Cała nasza trójka zaczęła się śmiać, a chwile później przyszedł blondyn.
-Hej śliczne- zawołał
-Ej!- Leo sprzedał mu kuksańca w bok- Jedna z tych ślicznych to moja dziewczyna
-Leo!- upomniałam go
Gadaliśmy dobrą godzinę, kiedy przyszła mama Charlsa i kazała chłopaką iść spać. Włączyłyśmy bajkę i zjadłyśmy lody. Sen zmrożył mnie jednak w połowie animacji. Zasnęłam z myślą o czekoladowych oczach pewnego bruneta.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, czekam na kolejne a z tymi informacjami to jak chcesz ... xx
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ❤ czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń