- To będę po ciebie o 14- powiedziałem
-Dobrze-posłała mi ten promienny uśmiech- To ja będę się zbierać. Dziękuję za wszystko pani Devries.
-Przychodź kiedy chcesz. Jesteś tu zawsze mile widziana.-przytuliła ją- Leo odprowadzić Amber do domu, dobrze.
-Dobrze mamo-poszedłem do korytarza i ubrałem buty. Dziewczyna poszła w moje ślady. Po chwili byliśmy już w drodze. Chciałem złapać Amber za rękę, ale ona ją zabierała. Dziwne. Myślałem ,że ona odwzajemnia moje uczucia. Byliśmy już pod jej domem.
-To do zobaczenia o 14-posłałem jej sztuczny ale promienny uśmiech
-Pa- przytuliła mnie i zniknęła w domu.
Nie mają co robić poszedłem do Charliego
Amber
Mój brat był wściekły, że nocowała u Leo, a tata cieszył się nic mi nie jest.
- Daj spokój James przecie nic się ni stało!
- To jest nic!-szarpnął mną
-James!-krzyknął tata- Do swoich pokoi!
Oburzona wykonałam polecenie. Spakowałam się na plaże, przebrałam się w swoje ciuchy i strój kąpielowy.Włączyłam YT. Piosenkę chłopaków ~ Hopeful. Podśpiewywałam troszkę. Śpiewam jak walnięty kot, ale Ok. W drzwiach zobaczyłam Vivi i natychmiast przestałam śpiewać. Blondynka zaczęła się śmiać.
-Z czego rżysz?
-Z cb kanarku-osiadła obok mnie na łóżku i przytuliła mnie.- Idziemy?
-Tak-chwyciłam torbę, założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z pokoju-Tato idę na plaże!-krzyknęłam w progu
-Dobrze. Nie utop się.
Przed domem czekali chłopcy.Leo miał grzyweczkę na boku.Potargałam te jego kudły i całą czwórką poszliśmy za plaże. Zajęło nam to chwilę.Położyliśmy torby na piasku. Zdjęła bluzkę, buty i spodenki Vi, Charles i Leo poszli w moje ślady. Leondre włożył rękę do wody.
-Jaka woda?-spytałam
-Mokra.-powiedział z chytrym uśmieszkiem
Podbiegł do mnie, wziął na ręce i wbiegł do wody. Trzymałam go bardzo mocno ,bo nie pływam dobrze.
-Chyba nie pływasz dobrze-zaśmiał się
Odsunęłam się od niego. Nie powinnam się tak do niego zbliżać.
Vivienne
Siedziałam na pomoście. Nie umiem pływać i prawie się utopiłam będąc dzieckiem, więc nie wchodziłam do wody. Leo z Amber trochę się chlapali, a Charlie siedział obok mnie. Nikomu tego nie mówiłam ,ale Lenehan bardzo mi się podoba. Jego dłoń była tak blisko mojej. W końcu Charlie dotknął jej.
Poczułam motylki w brzuchu.
-Pójdziemy się przejść?-spytał chłopak
-Jasne-odpowiedziałam z uśmiechem
Wstaliśmy. Nagle straciłam równowagę, zakręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie pamiętam co było dalej.
Charlie
Jej dłoń wyślizgnęła mi się. Wpadła do wody. Byłem przerażony. W tle usłyszałem krzyk Amber. Wskoczyłem do wody. Złapałem ją za rękę. Przyciągnąłem do siebie, wziąłem na ręce i szybko wybiegłem z wody. Położyłem ją na kocu. Była nieprzytomna. Ratownik zajął się reanimacja. Wokół zebrał się tłum ludzi. Klęczałem obok dziewczyny powtarzając w myślach, że będzie dobrze, że nie jest jeszcze za późno. Amber płakała na ramieniu Lea.
Reanimacja trwała kilka minut, ale dla mnie to była wieczność.Wtedy dziewczyna odzyskała przytomność.Kaszlała. Ludzie poklaskali trochę i rozeszli się. Przytuliłem Vivi. Odwzajemniła gest. Owinąłem ją ręcznikiem.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz-powiedziałem prawie płacząc.
Nie mogłem jej stracić. Jest dla nie ważna. Wie tylko Leo, że podkochuje się w niej od roku.
-Co się stało?-spytała zdezorientowana dziewczyna
-Spadłaś z pomostu i wpadłaś do wody.Wyciągnąłem cię i ratownik zaczął reanimację...-wydusiłem na jednym oddechu,sapałem
-Mój bohater-szepnęła Vi ,dotknęła mojego policzka, uśmiechnęła się i przytuliła mnie
-Nie wiem jak wy ale ja nie mam już ochoty na pływanie. Chodźmy do domu.-powiedziała Am
Pomogłem Vivi wstać, wziąłem jej torbę i poszliśmy w kierunku domu brunetki. Blondynka po drodze wysłała SMS'a do mamy, że nocuję u przyjaciółki. Odprowadziliśmy dziewczyny
-Dziękuje-szepnęła blondynka w progu-Za wszystko bohaterze-pocałowała mnie w policzek.
Prawie dostałem zawału.
-Choć Julio-Amber pociągnęła ją za rękę i zniknęły w domu.
-Choć Romeo- Leo potargał mi włosy.-Jakże miły jest smutek rozstania-zacytował Bars z uśmiechem na twarzy.
Amber
Cudownie było patrzeć ja zakochanych. Położyłyśmy rzeczy w pokoju, wysuszyłyśmy się i zeszłyśmy na obiad. Po posiłku wyszłyśmy się przewietrzyć. Zabrałam Pinkie i Maggie. Mała zabrała smycz i bawiła się z psem w drodze do parku. Ja z przyjaciółką szłam trochę z tyłu.
-Co jest między tobą ,a Charlie'm?-spytałam gdy byłyśmy już na placu zabaw
-Ni, nic-jęknęła się
-Taaa jasne. Przecież widać ,że na cb leci, a ty to wgl zakochana po uszy.-powiedziałam trochę głośniej.
Podbiegła do nas moja kuzynka.
-Mogę się o coś was spytać?-spytała
-Jasne- odpowiedziałyśmy jednocześnie
-To w końcu chodzicie z BAM czy nie?-spojrzałyśmy na siebie
Nastała niezręczna cisza. Przełamała ja dopiero Vivienne.
-Powiemy ci coś w sekrecie-szepnęła blondynka i wzięła małą na kolana.- Charlie bardzo mi się podoba, a Amber-spojrzała na mnie-kocha się w Leondre.
-O ja nie mogę.-złapała się za głowę- A oni was kochają?
-Dość!-podniosłam głos, nie mogłam wytrzymać dłużej- Ja nie kocham Leo!-wydarłam się na pół parku.
Wtedy dziewczyny zakryły dłońmi usta. Vi pobladła.
-O w mordę-powiedziała Maggie
-Co?-spytałam nadal zdenerwowana
-Amber lepiej spójrz za siebie-powiedziała cicho blondynka
Parę metrów za mną stał blady Leo, a obok niego Charlie. Pobladłam. Łza sama spłynęła po moim policzku.
-Vivi odprowadź proszę małą do domu-powiedziałam pół głosem.
Spojrzałam na Leo. Miała szklane oczy. Miał właśnie coś powiedzieć ale odwróciłam się i pobiegłam przed siebie.
Leondre (chwilę wcześniej)
Nudziliśmy się z Charlse'm ,a była taka piękna pogoda.Poszliśmy do parku. Po chwili Charlie zobaczył dziewczyny. Blondynka miała na kolanach trzymała Maggie i szeptała jej coś na ucho. Nagle Amber wstała zdenerwowana i krzyknęła ,że mnie nie kocha. Zabolało. Miałem nadzieję, że ona jednak kłamię. Odwróciła się w moją stronę. Oboje mieliśmy łzy w oczach. Powiedziała coś do Vi. Chciałem od niej podejść ,chciałem jej powiedzieć, że kłamię i ,że ja ją kocham. Było za późno. Pobiegła przed siebie. Stałem jak wryty.
-Biegnij za nią gamoniu!-uderzył mnie w głowę Charlie -Leć-położył mi rękę na ramie
Pobiegłem przed siebie, tam gdzie brunetka zniknęła mi z oczów.Biegłem parę alejek dalej. Zobaczyłem ją na ławce. Była zapłakana i zakrwawiona...?
(Charlie, Vivienne i Maggie wrócili do domu)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz