Amber
Wspomnienia wzięły górę. Płakałam całą drogę. Zmęczona usiadłam na ławce. Leo nie biegł za mną. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Wyjęłam z torebki małe pudełeczko z żyletkami. Podciągnęłam rękaw. Jedna kreska, druga, trzecia...
Leondre
To nie mogła być prawda. Podbiegłem do niej. Chciała uciec ,ale złapałem ja za zakrwawiony nadgarstek. Krzyknęła z bólu.
-To boli, puść!
Spojrzałem na nią błagalnie. Płakaliśmy oboje. Puściłem jej rękę. Myślałem ,że ucieknie, że nigdy się do mnie nie odezwie, ale ona wtuliła się we mnie. Nie chciałem jej puścić. Na tą chwilę świat stanął w miejscu.
-Dlaczego?-szepnąłem
Dziewczyna wyrwała się z moich objęć i usiadła na ławce. Klęknąłem przed nią żeby patrzeć w jej szklane, błękitne oczy. Pojendyńcze łzy spływały po jej policzkach. Położyłem rękę na jej policzku i przecierałem łzy. Zdjąłem bandanę z głowy i opatrzyłem jej rękę. Krwawiła dość obficie. Pocałowałem jej dłoń i spytałem jeszcze raz :Dlaczego?
-Zawsze nosze przy sobie żyletki. Nie radzę sobie z ta sytuacją...
-Przecież wiesz, że masz mnie. Proszę nigdy więcej tego nie rób.-łza spłynęła po moim policzku.
Amber przetarła ją.
-Dlaczego to powiedziałaś?-spytałem przecierając kolejną łzę.-To prawda?-dodałem patrząc na nią błagalnie.
-Tak, znaczy nie ,znaczy-schowała twarz w dłonie-Przepraszam- szepnęła
Przytuliła mnie mocno i rozpłakała się.
-Ciii- uspokajałem ją- Opowiedz mi wszystko
- Nie teraz Leo. Chce do domu.
Spuściłem głowę. Ona też. Szliśmy w ciszy. Tym razem nawet nie próbowałem złapać jej reki.
-Muszę ci oddać ciuchy-powiedziała w drzwiach
-Nie trzeba- uśmiechnąłem się- Jeśli będziesz chciała płakać ,a mnie nie będzie obok ubierz się w nie. To tak jakbym ja był obok ciebie, dobrze
-Dziękuje-powiedziała i zniknęła w domu
***
Dwa dni później. Szkoła.
Nie widziałem Amber dwa dni. Nie odbiera ani do mnie ani od Charlsa ani od Vivi. Bardzo się o nią martwię. Chciałem nawet pójść po nią przed szkołą ale bałem się reakcji James'a. Siedziałem samotnie na szkolnym korytarzu. Czekałem ale Amber nie przyszła. Zadzwonił dzwonek. Minęła pierwsza lekcja. Myślami byłem z Am. Przerwa też mi się dłużyła. Na drugiej lekcji przysiadła się do mnie Emily,z tymi swoimi rudymi kędziorami.
-Czego chcesz?-warknąłem
-A ty co taki zły. Dziewczyna cię rzuciła?
-Wal się-odwróciłem wzrok
- Skoro jesteś wolny to...-dotknęła mojej ręki.
Wstałem z krzesła, które upadło z trzaskiem na ziemie.
- Nidy z tobą nie będę! Odwal się ode mnie!- chwyciłem plecak i wybiegłem ze szkoły. Pobiegłem do parku. Zadzwoniłem do Charlie'go i poprosiłem go o spotkanie. Tego dnia nie poszedł do szkoły bo miał wizytę u lekarza więc widzieliśmy się 20 minut później.
Ale Leo nie wiedział, że za nim ze szkoły uciekła wścibska Emily. Dziewczyna chowała się za drzewem i podsłuchiwała rozmowę duetu.
-Co się wczoraj stało?- spytał Charlie
Opowiedziałem mu wszystko. Był zaskoczony.
-Nie było jej dzisiaj w szkole.
-To idź do niej- powiedział blondyn z uśmiechem na ustach
-Myślisz ?- spytałem trochę bez emocji
-Wiem- powiedział stanowczo
Uśmiechnąłem się słabo. Przybiłem pionę z przyjacielem i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Byłem przed drzwiami. Chciałem zawrócić, ale za bardzo chciałem ja zobaczyć. Zapukałem. Otworzyła Maggie.
-Hej malutka mogę wejść?- spytałem zniżając się do poziomu dziewczynki
Rzuciła mi się na szyję.
-Myślałam ,że już nigdy nie przyjdziesz- chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do pokoju kuzynki.Zapukałem.
-Proszę- usłyszałem przez drzwi.
Am leżała na łóżku w moich ciuchach i ze słuchawkami w uszach. Kiedy mnie zobaczyła wyjęła słuchawki i zaczęła sprzątać pokój. Na łóżku zobaczyłem moje zdjęcie i zdjęcie jakiegoś blondyna. (Nie, to nie Charlie). Dziewczyna szybko je stamtąd zabrała. Tak naprawdę nie obchodził mnie porządek. Bez słowa złapałem ją za nadgarstek. Spojrzała na mnie wielkimi oczami. Moja twarz nie miała uczuć. Przytuliłem ją. Tak bardzo mi brakowało jej ciepła.
- Tęskniłem za tobą.- wydusiłem w końcu
Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
- Ja za tobą też- i staliśmy tak przytuleni przez chwilę
Usiedliśmy na łóżku.
-Znamy się krótko,a czuję, że mogę ci wszystko powiedzieć- spojrzała na mnie
-Bo możesz- powiedziałem
Położyłem swoją rękę na jej. Patrzyła chwile na nasze dłonie, a potem spojrzała mi głęboko w oczy. Wzięła wdech. Patrzyła przed siebie. Cały czas trzymałem ją za rękę.
-Kiedy mieszkałam w Londynie miałam chłopaka. Bardzo go kochałam. Toby był opiekuńczy, kochany. Był taki jak ty- spojrzała na mnie szklanymi oczami- Któregoś dnia spotkaliśmy się w parku i on...- przerwała na chwilę- Chciał mnie pocałować, ale ja nie chciałam. Powiedział, że nie potrzebuje dziewczyny, która nie chce okazać mu miłości. Wtedy zaczęłam się ciąć.- podciągnęła rękaw. Było tam mnóstwo starych ran.- Dlatego przyjechałam do Walii. Chciałam o wszystkim zapomnieć.
-Posłuchaj- uklęknąłem przed nią. Spojrzałem jej prosto w oczy- Jeśli naprawdę z tobą z takiego powodu zerwać to jest za przeproszeniem dupkiem...
Amber najwidoczniej nie chciała słuchać mojego monologu i rzuciła mi się na szyję przerywając go.
-Mnm, jesteś kochany.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie. Uśmiechaliśmy się do siebie. O framugę drzwi opierała się zmegustowana Maggie.
-Na co czekasz? Całuj.- powiedziała bardzo stanowczo
Nie czekając na reakcję pocałowałem dziewczynę w policzek. 6-cio latka przewróciła oczami i poszła do siebie. Amber uśmiechnęła się do mnie i położyła głowę na moje ramie.
-Dziękuje-szepnęła
-Za co?- spytałem również szeptem
-Za wszystko- wtuliła się we mnie
-Nie ma za co- ucałowałem ją w czoło
Nim się obejrzałem Am zasnęła słodko w moich ramionach. Znowu. Wyszedłem z jej pokoju i wróciłem do domu.
Charlie
Tego dnia odebrałem Vivienne ze szkoły.
- Hej - powiedziałem z uśmieszkiem - Jak się czujesz?
-Dobrze
-Przejdziemy się?
-Jasne.- złapałem ją za rękę.
Była trochę zdziwiona. Doszliśmy do parku, a mi po głowie chodziło to konkretne pytanie...
__________________________
Hej ;*
Ten rozdział był trochę płaczliwy, ale za to następny
poświęcimy Vivienne i Charlie'mu.
Całuski :***
Świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz
OdpowiedzUsuń