-Co ty tu robisz?
-Kochanie, przyszłam porozmawiać- kobieta była zdenerwowana, a jej głos się łamał
-Wyjdź, nie chce z tobą gadać- burknęłam odwracając się
Leo delikatnie przysunął się do mnie.
-Pogadaj z mamą-szepnął tuląc mnie- Dla mnie- pocałował mnie delikatnie w policzek i wstał z łóżka podając mi rękę.
Przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Kobieta poszła w moje ślady. Zaprowadziłam ją do niewielkiego saloniku. Usiadłam bezwładnie na kanapie z czerwonej skóry. Moja rodzicielka usiadła obok wygładzając spódnice.
-Żeby nie było ja nie mam ci nic do powiedzenie. Robię to wszystko dla Leo. Przynajmniej on mnie kocha...
-Amber ja cię kocham
-To dlaczego ciągle masz mnie gdzieś!?
-Przepraszam ja...
-Mam dość mamo!- łzy zaczęły napływać mi do oczu- Dość.- rozpłakałam się i wybiegłam z budynku.
Leondre
Ambi nie wyglądała na szczęśliwą ale to dla jej dobra.
-Ja ją tu zaprosiłam synku
-To dobrze, chyba- podrapałem się w tył głowy
Wtedy z łazienki wyszedł Charlie. Wyglądał jak trup. Bezwładnie rzucił się na łóżko pomiędzy mną ,a mamą.
-Branoc- mruknął i 30 sekund później już chrapał
-A temu co?- szepnęła brunetka
-Męczący dzień- westchnąłem i okryłem przyjaciela kocem
-No dobrze to ja idę. Dobranoc słonko- zmierzwił mi włosy i uśmiechnęła się
W drzwiach minęła się się ze zdołowaną matką mojej dziewczyny.
-Debby co się stało?
-Amber się wściekła i wybiegła z budynku- kobiety przytuliły się.
Wybiegłem z pokoju zostawiając zdziwione kobiety same. Wybiegłem z budynku pełen obaw o dziewczyne. Już miałem biec w kierunku pobliskiego parku, ale nie musiałem jej długo szukać. Siedziała na krawężniku przed wejściem do hotelu. Odetchnąłem z ulgą usiadłem obok zapłakanej brunetki i objąłem ją ramieniem.
-Leo...- wyszlochała
-Ciii- pocałowałem ją w skroń- Jestem tu. Już dobrze- przytuliłem ją mocno
Dlatego żeby ją pocieszyć, a nie dlatego, że było mi cholernie zimno bo jest koniec września, a ja jestem w spodniach dresowych na dworze...Dobra. Okay.
-Choć do pokoju- złapałem ją za rękę i zaciągnąłem ledwo żywą do pokoju.
Naszych mam nie było, a blondaski spały. Brunetka poszła do łazienki ,a ja położyłem się obok chrapiącego przyjaciela. Kilka minut później dziewczyna wyszła z łazienki i podeszła do mnie. Wstałem z łóżka i rozłorzyłem ręce.
-Idź spać, aniołku- to tych słowach jej uścisk stał się mocniejszy- Kocham Cię- powiedział po polsku, włosku, angielsku, francusku, niemiecku i portugalsku.
-A ja ciebie- szepnęła- Dobranoc
-Kolorowych księżniczko- pocałowałem ją w poło i powoli wypuściłem ją z objęć
Oboje położyliśmy się do łóżek. Ona pierwsza zamknęła oczy. Patrzyłem na nią chwile zanim sen zamknął moje powieki.
Vvienne
Wstałam jako pierwsza. Była 6.45. Za kwadrans przyjdzie pani Victoria żeby nas obudzić. Chciałam zabrać telefon z szafki ,ale przez przypadek zabrałam telefon Charliego. Mamy takie same. Miał trylion wiadomości od tej laluni za sceny. Może to i wścibskie ale odczytałam kilka ostatnich.
"Mam nadzieje ,że zerwałeś już z tą flondrą i będziemy wiecznie razem:* Kocham cię Nelly!"
"Seri spotykałeś się z takim paszczurem?" i tego typu. Miałam szklane oczy. On naprawdę tak uważa?
Szybko, ale po cichu ubrałam się i spakowałam. Wzięłam też właściwy telefon i zaczęłam w nim grzebać z nudów. Parę minut później przyszła mama Leondre.
-Vivie, kochanie nie śpisz już- uśmiechnęła się
-Tak- westchnęłam
-Wszystko w porządku?
-W porządku -mój głos jednak wskazywał na coś innego
-Pokłuciłaś się z Charliem, prawda?
Chciało mi się płakać. Kobieta podeszła i przytuliła mnie.
-Nie martw się. Charlie nie odpuszcza tak ławto- uśmiechnęła się i zaczęła budzić chłopaków i Am. Wychodząc powiedziała ,że mamy 20 minut do wyjazdu. Amber wstała od razu. Leo leżał bez zamiaru wstania, a Charls gramolił się. Chwyciłam swoje rzeczy i mijając go zeszłam na śniadanie.
Zjadłam je szybko i spojrzałam na zegarek. Mamy 5 min do odjazdu. Wyszłam przed budynek i włożyłam słuchawki. Po paru minutach poczułam dłonie na mojej talii. Podepchnęłam je i wyjełam słuchawki.
-Nie. Dotykaj. Mnie.
-Vi wysłuchaj mnie- błagał
Wzdychnęłam i przewróciłam oczami.
-Po co masz rozmawiać z takim paszczurem?- łzy napłynęły mi do oczu
-Czytałaś wiadomości- wdychnął
-Tak- powiedziałam i odeszłam od niego
Akurat podjechała mama bruneta więc weszłam do samochodu. Charlie przybiegł za mną.
-Posłuchaj
-Nie- przerwałam mu
-Proszę, błagam daj mi się chociaż wytłumaczyć
-W sumie, co mi szkodzi- westchnęłam
-Przepraszam, bo nie wiem jak to wyglądało ale ja z nią tylko rozmawiałem. To ona mnie pocałowała, zrozum. Przecież ja cie..
-Dość! -to było zbyt bolsne
Złapał mnie za rękę.
-Przepraszam. Cholera Vivie kocham cie!
W moich oczach zebrały się łzy. Tak bardzo chciałam mu uwierzyć, ale tak bardzo mnie zranił. Zbliżył swoją twarz. Nasze usta prawie się spotkały. Nie mogłam. Wiedząc, że zaledwie wczoraj całował inną. Uciekłam...
Leo delikatnie przysunął się do mnie.
-Pogadaj z mamą-szepnął tuląc mnie- Dla mnie- pocałował mnie delikatnie w policzek i wstał z łóżka podając mi rękę.
Przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Kobieta poszła w moje ślady. Zaprowadziłam ją do niewielkiego saloniku. Usiadłam bezwładnie na kanapie z czerwonej skóry. Moja rodzicielka usiadła obok wygładzając spódnice.
-Żeby nie było ja nie mam ci nic do powiedzenie. Robię to wszystko dla Leo. Przynajmniej on mnie kocha...
-Amber ja cię kocham
-To dlaczego ciągle masz mnie gdzieś!?
-Przepraszam ja...
-Mam dość mamo!- łzy zaczęły napływać mi do oczu- Dość.- rozpłakałam się i wybiegłam z budynku.
Leondre
Ambi nie wyglądała na szczęśliwą ale to dla jej dobra.
-Ja ją tu zaprosiłam synku
-To dobrze, chyba- podrapałem się w tył głowy
Wtedy z łazienki wyszedł Charlie. Wyglądał jak trup. Bezwładnie rzucił się na łóżko pomiędzy mną ,a mamą.
-Branoc- mruknął i 30 sekund później już chrapał
-A temu co?- szepnęła brunetka
-Męczący dzień- westchnąłem i okryłem przyjaciela kocem
-No dobrze to ja idę. Dobranoc słonko- zmierzwił mi włosy i uśmiechnęła się
W drzwiach minęła się się ze zdołowaną matką mojej dziewczyny.
-Debby co się stało?
-Amber się wściekła i wybiegła z budynku- kobiety przytuliły się.
Wybiegłem z pokoju zostawiając zdziwione kobiety same. Wybiegłem z budynku pełen obaw o dziewczyne. Już miałem biec w kierunku pobliskiego parku, ale nie musiałem jej długo szukać. Siedziała na krawężniku przed wejściem do hotelu. Odetchnąłem z ulgą usiadłem obok zapłakanej brunetki i objąłem ją ramieniem.
-Leo...- wyszlochała
-Ciii- pocałowałem ją w skroń- Jestem tu. Już dobrze- przytuliłem ją mocno
Dlatego żeby ją pocieszyć, a nie dlatego, że było mi cholernie zimno bo jest koniec września, a ja jestem w spodniach dresowych na dworze...Dobra. Okay.
-Choć do pokoju- złapałem ją za rękę i zaciągnąłem ledwo żywą do pokoju.
Naszych mam nie było, a blondaski spały. Brunetka poszła do łazienki ,a ja położyłem się obok chrapiącego przyjaciela. Kilka minut później dziewczyna wyszła z łazienki i podeszła do mnie. Wstałem z łóżka i rozłorzyłem ręce.
-Idź spać, aniołku- to tych słowach jej uścisk stał się mocniejszy- Kocham Cię- powiedział po polsku, włosku, angielsku, francusku, niemiecku i portugalsku.
-A ja ciebie- szepnęła- Dobranoc
-Kolorowych księżniczko- pocałowałem ją w poło i powoli wypuściłem ją z objęć
Oboje położyliśmy się do łóżek. Ona pierwsza zamknęła oczy. Patrzyłem na nią chwile zanim sen zamknął moje powieki.
Vvienne
Wstałam jako pierwsza. Była 6.45. Za kwadrans przyjdzie pani Victoria żeby nas obudzić. Chciałam zabrać telefon z szafki ,ale przez przypadek zabrałam telefon Charliego. Mamy takie same. Miał trylion wiadomości od tej laluni za sceny. Może to i wścibskie ale odczytałam kilka ostatnich.
"Mam nadzieje ,że zerwałeś już z tą flondrą i będziemy wiecznie razem:* Kocham cię Nelly!"
"Seri spotykałeś się z takim paszczurem?" i tego typu. Miałam szklane oczy. On naprawdę tak uważa?
Szybko, ale po cichu ubrałam się i spakowałam. Wzięłam też właściwy telefon i zaczęłam w nim grzebać z nudów. Parę minut później przyszła mama Leondre.
-Vivie, kochanie nie śpisz już- uśmiechnęła się
-Tak- westchnęłam
-Wszystko w porządku?
-W porządku -mój głos jednak wskazywał na coś innego
-Pokłuciłaś się z Charliem, prawda?
Chciało mi się płakać. Kobieta podeszła i przytuliła mnie.
-Nie martw się. Charlie nie odpuszcza tak ławto- uśmiechnęła się i zaczęła budzić chłopaków i Am. Wychodząc powiedziała ,że mamy 20 minut do wyjazdu. Amber wstała od razu. Leo leżał bez zamiaru wstania, a Charls gramolił się. Chwyciłam swoje rzeczy i mijając go zeszłam na śniadanie.
Zjadłam je szybko i spojrzałam na zegarek. Mamy 5 min do odjazdu. Wyszłam przed budynek i włożyłam słuchawki. Po paru minutach poczułam dłonie na mojej talii. Podepchnęłam je i wyjełam słuchawki.
-Nie. Dotykaj. Mnie.
-Vi wysłuchaj mnie- błagał
Wzdychnęłam i przewróciłam oczami.
-Po co masz rozmawiać z takim paszczurem?- łzy napłynęły mi do oczu
-Czytałaś wiadomości- wdychnął
-Tak- powiedziałam i odeszłam od niego
Akurat podjechała mama bruneta więc weszłam do samochodu. Charlie przybiegł za mną.
-Posłuchaj
-Nie- przerwałam mu
-Proszę, błagam daj mi się chociaż wytłumaczyć
-W sumie, co mi szkodzi- westchnęłam
-Przepraszam, bo nie wiem jak to wyglądało ale ja z nią tylko rozmawiałem. To ona mnie pocałowała, zrozum. Przecież ja cie..
-Dość! -to było zbyt bolsne
Złapał mnie za rękę.
-Przepraszam. Cholera Vivie kocham cie!
W moich oczach zebrały się łzy. Tak bardzo chciałam mu uwierzyć, ale tak bardzo mnie zranił. Zbliżył swoją twarz. Nasze usta prawie się spotkały. Nie mogłam. Wiedząc, że zaledwie wczoraj całował inną. Uciekłam...
Rozdział na 6
OdpowiedzUsuń