Charlie
Nie mam pojęcia co robiłem w nocy, ale obudziłem się trochę w baaardzo dziwnej pozycji. Mianowicie... jedną nogę miałem pod poduszką, drugą na szafce nocnej, ręce miałem wyprostowane, a głowa dyndała za łóżkiem... O mój Boszz. Ogarnąłem się szybko i spojrzałem na śpiącego Leo. Był wtulony w poduszkę i mamrotał pod nosem. Urocze... Ubrałem i się udałem na śniadanie. W jadalni była grupka dziewczyn. Kiedy mnie zobaczyły zaczęły piszczeć i podbiegły rzucając mi się na szyję. Porozdawałem autografy i poprzytulałem wszystkie. Jedna z nich o karmelowych włosach i dużych błękitnych oczach zadała mi jedno zaskakujące pytanie.
- Charlie...?
-Tak, księżniczko? -posłałem jej filmowy uśmiech
-Jesteś szczęśliwy z Vivienne?
Nie spodziewałem się takiego pytania. Stałem z niebieskooką sam bo inne fanki rozeszły się. Dziewczyna była dużo ode mnie niższa i spuściła głowę. Wiedziałem co jej powiem tylko dobierałem odpowiednie słowa.
-Tak.
Podniosła Głowę i posłała mi uroczy uśmiech.
-Cieszę się- przytuliła się do mnie- i gratuluję.
-Dziękuje bardzo- pocałowałem ją w czubek głowy.-No dobra, ja będę lecieć. Bardzo miło było cię poznać...
-Carmen- posłał mi kolejny uśmiech, który z radością odwzajemniłem
-Ładne imię. Pasuje do ciebie. - biorąc pod uwagę jej włosy
Zarumieniła się i spuściła głowę. Od razu spostrzegłem, że jest bardzo nieśmiała. Przytuliłem ją pożegnaliśmy się zwykłym "pa" i po zjedzonym posiłku poszłem w stronę swojego pokoju. Chwila... Skoro Vivki nie było na śniadaniu to znaczy... śpi. Z chytrym uśmiechem zmieniłem swój kurs i po chwili byłem pod pokojem mojej dziewczyny. Wszedłem po cichutku i zobaczyłem, że blondynka słodko śpi. Podeszłem do niej jak najciszej i i założyłem niesforny kosmyk za jej ucho. Mruknęła zadowolona pod nosem. Wyglądała tak słodko i niewinnie. No musiałem to zmienić. Odsunąłem się trochę i zacząłem się drzeć.
-PALI SIĘ! PALI SIĘ!
Jak poparzona wyleciała z łóżka i biegła w kierunku drzwi ciągnąc mnie za rękę. Kiedy byliśmy przy drzwiach moja przerażona maska zmieniła się momentalnie. Ze śmiechu normalnie zgoiłem się w pół.
-Charlie co ty do cholery robisz!- wydarła się
-Hahah uwielbiam hahahaha cie hahhahaahah budzić hahahahah!- nie mogłem się uspokoić i jeszcze jak zobaczyłem jej mordercze spojrzenie aż mi tchu zabrakło.
-Kretyn- warknęła i wyszła trzaskając drzwiami
-Ale się wkopałem- pomyślałem -Viva czekaj! -podeszłemu do drzwi i uchyliłem lekko rozglądając się.
Stała oparta o ścianę z założonymi rękami i grymasem na twarzy. Podszedłem do niej i objąłem w talii. Oparłem czoło o jej.
-Ej , co tak wybiegłaś , przecież się nie pali- zaśmiałem się
Spojrzała na mnie hardo i odepchnęła mnie. Nie dałem się. Chciała już odejść ale złapałem ją za rękę i przyciągnąłem mocno ją tuląc.
-Jesteś zła, księżniczko?- spytałem łagodnie
-Jesteś największym kretynem na tej planecie- powiedziała i nie powstrzymała śmiechu- Charlie ja mogłam jeszcze spać- jęknęła
-Nie
-Dlaczego nie?
-Boo jesteś za ładna jak śpisz- szepnąłem jej do uch i musnąłem usta
-Mmm jesteś kochany- wtuliła się we mnie ale szybko odsunęła- Dobranoc- uciekła do swojego pokoju.
Głupek. Zapomniała zakluczyć drzwi, albo zrobiła to celowo. Nii wiem...
Leżała plecami do mnie. Oparłem się nonszalandzko o framugę drzwi.
-Ty chyba nie myślisz, że ja ci pozwolę spać, mhm- powiedziałem podchodząc do łóżka i kładąc się obok blondynki i bawiąc się jednym z loków.
-Ale przecież podobna wyglądam ślicznie jak śpię- mruknęła otwierając oczy.
Zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie. Kiedy my zasnęliśmy...?
Nie mam pojęcia co robiłem w nocy, ale obudziłem się trochę w baaardzo dziwnej pozycji. Mianowicie... jedną nogę miałem pod poduszką, drugą na szafce nocnej, ręce miałem wyprostowane, a głowa dyndała za łóżkiem... O mój Boszz. Ogarnąłem się szybko i spojrzałem na śpiącego Leo. Był wtulony w poduszkę i mamrotał pod nosem. Urocze... Ubrałem i się udałem na śniadanie. W jadalni była grupka dziewczyn. Kiedy mnie zobaczyły zaczęły piszczeć i podbiegły rzucając mi się na szyję. Porozdawałem autografy i poprzytulałem wszystkie. Jedna z nich o karmelowych włosach i dużych błękitnych oczach zadała mi jedno zaskakujące pytanie.
- Charlie...?
-Tak, księżniczko? -posłałem jej filmowy uśmiech
-Jesteś szczęśliwy z Vivienne?
Nie spodziewałem się takiego pytania. Stałem z niebieskooką sam bo inne fanki rozeszły się. Dziewczyna była dużo ode mnie niższa i spuściła głowę. Wiedziałem co jej powiem tylko dobierałem odpowiednie słowa.
-Tak.
Podniosła Głowę i posłała mi uroczy uśmiech.
-Cieszę się- przytuliła się do mnie- i gratuluję.
-Dziękuje bardzo- pocałowałem ją w czubek głowy.-No dobra, ja będę lecieć. Bardzo miło było cię poznać...
-Carmen- posłał mi kolejny uśmiech, który z radością odwzajemniłem
-Ładne imię. Pasuje do ciebie. - biorąc pod uwagę jej włosy
Zarumieniła się i spuściła głowę. Od razu spostrzegłem, że jest bardzo nieśmiała. Przytuliłem ją pożegnaliśmy się zwykłym "pa" i po zjedzonym posiłku poszłem w stronę swojego pokoju. Chwila... Skoro Vivki nie było na śniadaniu to znaczy... śpi. Z chytrym uśmiechem zmieniłem swój kurs i po chwili byłem pod pokojem mojej dziewczyny. Wszedłem po cichutku i zobaczyłem, że blondynka słodko śpi. Podeszłem do niej jak najciszej i i założyłem niesforny kosmyk za jej ucho. Mruknęła zadowolona pod nosem. Wyglądała tak słodko i niewinnie. No musiałem to zmienić. Odsunąłem się trochę i zacząłem się drzeć.
-PALI SIĘ! PALI SIĘ!
Jak poparzona wyleciała z łóżka i biegła w kierunku drzwi ciągnąc mnie za rękę. Kiedy byliśmy przy drzwiach moja przerażona maska zmieniła się momentalnie. Ze śmiechu normalnie zgoiłem się w pół.
-Charlie co ty do cholery robisz!- wydarła się
-Hahah uwielbiam hahahaha cie hahhahaahah budzić hahahahah!- nie mogłem się uspokoić i jeszcze jak zobaczyłem jej mordercze spojrzenie aż mi tchu zabrakło.
-Kretyn- warknęła i wyszła trzaskając drzwiami
-Ale się wkopałem- pomyślałem -Viva czekaj! -podeszłemu do drzwi i uchyliłem lekko rozglądając się.
Stała oparta o ścianę z założonymi rękami i grymasem na twarzy. Podszedłem do niej i objąłem w talii. Oparłem czoło o jej.
-Ej , co tak wybiegłaś , przecież się nie pali- zaśmiałem się
Spojrzała na mnie hardo i odepchnęła mnie. Nie dałem się. Chciała już odejść ale złapałem ją za rękę i przyciągnąłem mocno ją tuląc.
-Jesteś zła, księżniczko?- spytałem łagodnie
-Jesteś największym kretynem na tej planecie- powiedziała i nie powstrzymała śmiechu- Charlie ja mogłam jeszcze spać- jęknęła
-Nie
-Dlaczego nie?
-Boo jesteś za ładna jak śpisz- szepnąłem jej do uch i musnąłem usta
-Mmm jesteś kochany- wtuliła się we mnie ale szybko odsunęła- Dobranoc- uciekła do swojego pokoju.
Głupek. Zapomniała zakluczyć drzwi, albo zrobiła to celowo. Nii wiem...
Leżała plecami do mnie. Oparłem się nonszalandzko o framugę drzwi.
-Ty chyba nie myślisz, że ja ci pozwolę spać, mhm- powiedziałem podchodząc do łóżka i kładąc się obok blondynki i bawiąc się jednym z loków.
-Ale przecież podobna wyglądam ślicznie jak śpię- mruknęła otwierając oczy.
Zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie. Kiedy my zasnęliśmy...?
Amber
Jak ja nienawidzę chodzić do lekarza. Siedząc w poczekalni czułam się coraz gorzej. I jeszcze to czekanie... jeden facet wchodzi, drugi, starsza pani, kobieta z dzieckiem... w końcu ja! I akurat wtedy dostałam kolejnego SMS' a od tego nieznanego numeru.
Od Nieznany
Odwal się od Leondre dobrze ci radze, bo źle się to dla ciebie skończy!!
Westchnęła zrezygnowana i weszłam z tatą do gabinetu lekarskiego. Zastanawiałam się jeszcze czy nie powiedzieć o wszystkim Leo. Nie... Martwił by się tylko, a to na pewno jakieś głupie żarty...
-Dzień dobry panie Morgan'ie co pana do mnie sprowadza? -spytał mój lekarz rodzinny -Aaa to córeczka, tak? Zachorowała dziecinka?- zaśmiał się
Mimo sędziwego wieku miał taką pozytywną energie, że od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zbadał mnie i zdiagnozował anginę ropną. Masakra. Po przyjeździe do domu od razu wskoczyłam pod pierzynę. James podał herbatę i lekarstwa. Miałam właśnie wybrać numer Leo kiedy do mojego pokoju wbiegła mała biała kuleczka.
Jak ja nienawidzę chodzić do lekarza. Siedząc w poczekalni czułam się coraz gorzej. I jeszcze to czekanie... jeden facet wchodzi, drugi, starsza pani, kobieta z dzieckiem... w końcu ja! I akurat wtedy dostałam kolejnego SMS' a od tego nieznanego numeru.
Od Nieznany
Odwal się od Leondre dobrze ci radze, bo źle się to dla ciebie skończy!!
Westchnęła zrezygnowana i weszłam z tatą do gabinetu lekarskiego. Zastanawiałam się jeszcze czy nie powiedzieć o wszystkim Leo. Nie... Martwił by się tylko, a to na pewno jakieś głupie żarty...
-Dzień dobry panie Morgan'ie co pana do mnie sprowadza? -spytał mój lekarz rodzinny -Aaa to córeczka, tak? Zachorowała dziecinka?- zaśmiał się
Mimo sędziwego wieku miał taką pozytywną energie, że od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zbadał mnie i zdiagnozował anginę ropną. Masakra. Po przyjeździe do domu od razu wskoczyłam pod pierzynę. James podał herbatę i lekarstwa. Miałam właśnie wybrać numer Leo kiedy do mojego pokoju wbiegła mała biała kuleczka.

-Pinkie!- zawołałam radośnie i wtuliłam się w zwierzaka-Ale ja za tobą stęskniłam zbóju- poczochrałam ją za uchem
-A ja!- krzyknęła Maggie rzucając mi sie na szyje
-Hej malutka. Tęskniłam- odsunęłam się od brunetki- Ale prezentu dla ciebie nie mam- westchnęłam
-Nie szkodzi. A co z Vivilie bo oglądałam ten program i -zaczęla sie rozkręcać
-Kochanie opowiem ci wszystko ale potem bo miałam zadzwonić do Leo i- tym razem ja zaczęłam się rozkręcać
-No dobra, dobra dzwoń do niego- powiedziała wychodząc- i pozdrów go ode mnie!
Zaśmiała się i siegnęłam po telefon. Wtedy zadzwonił. Nieznany. Znowu?? O co w tym chodzi?!
-Halo? -powiedziałam niepewnie
-...
-Halo!- teraz to ja sie trochę bałam
Rozłączyło nas.
Co się tu do cholery dzieje?!?!?
Telefon znów zadzwonił. Nie zdążyłem zobaczyć kto dzwonił.
-Czego!- wydarłan się
-Ej ,kochanie spokojnie, co się dzieje?-usłyszałam w słuchawce przejęty głos Leo
Uspokoiłam się. Jego głos zawsze mnie uspokajał.
-Leo? Yyyy nic. Nic się nie stało kochanie.- skłamałam
-Na pewno?
-Tak, tak, a po co dzwonisz?
-Przeszkadzam?- spytał, a raczej stwierdził zrezygnowany
-Nie Leo- zaśmiałam się sztucznie
-Dzwonie, żeby ci coś powiedzieć.
-A co?
-Kocham cię.
-A ja cie- wysłałam mu buziaka
-Ale ja ciebie bardziej. Najbardziej wszechświecie, bo co będzie jak jakiś marsjanin przyleci i się w tobie zakocha, mhm..?
Wybuchnęłam śmiechem. Nie ważne ,kto ciągnie tą głupią grę. Kocham Leo i na pewno go nie zostawię
Uspokoiłam się. Jego głos zawsze mnie uspokajał.
-Leo? Yyyy nic. Nic się nie stało kochanie.- skłamałam
-Na pewno?
-Tak, tak, a po co dzwonisz?
-Przeszkadzam?- spytał, a raczej stwierdził zrezygnowany
-Nie Leo- zaśmiałam się sztucznie
-Dzwonie, żeby ci coś powiedzieć.
-A co?
-Kocham cię.
-A ja cie- wysłałam mu buziaka
-Ale ja ciebie bardziej. Najbardziej wszechświecie, bo co będzie jak jakiś marsjanin przyleci i się w tobie zakocha, mhm..?
Wybuchnęłam śmiechem. Nie ważne ,kto ciągnie tą głupią grę. Kocham Leo i na pewno go nie zostawię
Ten pies to sama słodycz!
OdpowiedzUsuńMam takiego samego pieska <3
OdpowiedzUsuń