piątek, 23 października 2015

Rozdział XXVIII

1 godz 9 min do powrotu chłopców
Wraca! Wraca! Moje skarby i miłości wraca! Jestem taka szczęśliwa! Aaaaaa! Wracałam ze szkoły z największym na świecie uśmiechem. Odłorzyłam plecak. Zjadłam objad i spojrzałam na zegarek. Mam 32 minuty. Dlaczego czas sie tak dłuży??? Wstawiłam talerz do zmywarki i usiadłam na blacie. Dostałam SMS'a od Leo!
Od Leoxx
Hej misiu! ♥
Nie moge doczekać się na twój widok! Kocham Cię! Będę za jakieś pół godziny. Mam coś dla ciebie! Ily♥ Ily♥
Leondre

-Kochany...- westchnęłam i zeskoczyłam z blatu. 
Postanowiłam na spacer z psem. Poszłam z nią do parku i bawiłam się chwile. Kiedy zobaczyłam, że za kwadrans mają być chłopcy pobiegłam ile sił do domu, przebrałam się i pojechałam na desce do domu Leo.

Usiadłam na murku pod jego domem. Obserwowałam ludzi, samochody, wszystko. Zmieniałam miejsce nie raz, nie dwa. Co parę sekund zerkałam na zegarek.
-Kochanie, może poczekasz na niego w środku?- zapytała mama bruneta stojąc w progu drzwi
-Nie, dziękuję...Jadą!
Zza zakrętu wyjechał duży, czarny samochód. To chłopcy! Aaaaa! Auto ledwo stanęło i to na środku drogi, a wyskoczył z niego Leo.
-Leo!- krzyknęłam wyciągając ku niemu rączki jak małe dziecko
Podbieg do mnie jak najszybciej mógł. Byłam taka szczęśliwa, że trudno opisać to słowami. Wziął mnie w ramiona i okręcił kilka razy wokół własnej osi, śmiejąc się.

-Postaw mnie. -powiedziałam w końcu
Wykonał moją proźbę, ale nim zdąrzyłam cokolwiek wbił się z pasją w moje usta. Tak. Tego zdecydowanie brakowało mi najbardziej. Położyłam dłonie na jego ciepłych policzkach. Oderwaliśmy się do siebie kiedy zabrakło nam powietrza. Przytuliłam go najmocniej jak mogłam. Łza szczęścia poleciała po moim policzku.
-Tak strasznie za tobą tęskniłem, wiesz?
-Ja za tobą bardziej-szepnęłam mu do ucha i pocałowałam w policzek.
-Nie bo ja- zaśmiał się
Już miałam mu się sprzeciwić, ale Leo zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem.
-Już nigdy, nigdzie cię nie puszcze -mruknął tuląc mnie mocniej
-A co jeśli zachce przywitać się z Charlie'm?- zapytałam pokazując ręką stojącego obok mnie blondyna z wyraźnie rozbawioną miną
Leo spojrzał krytycznie na przyjaciela potem na mnie, znów na Charlsa ,na mnie....
-Hmnh... no ale... ale...- stękał
Westchnęłam i z niechęcią odsunęłam się od bruneta. Jednak jego silny uścisk pozwolił mi tylko na obrót. Hmmm dziwnie to musiało wyglądać. Leo trzymający mnie w talii, a ja tuląca Charlie'go. Tsa.
Puściłam blondyna i odwróciłam się do bruneta.
-Wariat- skomentowałam
-Tylko wariaci są coś warci kochanie- pocałował mnie krótko i złapał w
-Nie żartowałeś z tym, że mnie nie puścisz?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam
Chłopak nie odpowiedział. Przyciągnął mnie tylko mocniej i poszliśmy do domu. Przy progu przywitał nas słodziutki krzyk Tilly.
-Leo!!- brunetka rzuciła się bratu na szyje dając mi chwile na wyrwanie się z uścisku chłopaka.
-Hej siostrzyczko. Tęskniłaś, co?- zaśmiał się
-Bardzo!
-Ja też!
Najpierw powoli odsuwałam się od rodzeństwa, no ale cóż...
-Ej, a ty gdzie się wybierasz?- zaśmiał się brunet biegnąc do mnie
Uciekałam. W końcu zatrzymała ten bieg mama Leo łapiąc syna za koszule.
-Z własną matką nie łaska się po 2 tygodniach przywitać?- spytała z ironią
Przytulił mame, a ta spojrzała na mnie pośpieszająco.
-Amber uciekaj przytrzymam go!- krzyknęła, a ja bez chwili namysłu pobiegłam na górę do łazienki zakluczając drzwi.

Leondre
Moja własna matka jest po stronie tej jędzy! Świat się kończy!
-Mamo puść!- wyrywałem się ale brunetka zdąrzyła uciec.-Mamo...!- kobieta cały czas się śmiała , ale w końcu puściła.
Jak poparzony pobiegłem do łazienki i zacząłem walić pięścią w drzwi.
-Otwieraj.- rozkazałem
-Nie.- padła krótka odpowiedź
-No wiesz? To ja cie całe 18 dni nie widziałem, a ty przede mną uciekasz? I jeszcze pewnie nie chcesz wiedzieć jaki mam dla ciebie prezent, hmm?- kurde jak to jej nie przekona to wywarze te wrota
-Prezent?
-Prezent.
-A jaki?
-Duży...
Usłyszałem dźwięk otwierającego się zamka i odsunąłem się od drzwi. Amber ostrożnie wysunęła głowę zza drzwi.
-To co, idziesz?- wyciągnąłem ku mnie rękę.
Ujęła ją i dała się poprowadzić do salonu. Posadziłem ją na kanapie obok Charlsa, który opowiadał mojej i swojej mamie oraz Tilly naszą trase.
-Charlie, ON siedzi w aucie?- podkreśliłem drugie słowo aby blondyn zrozumiał o co mi chodzi.
Przytaknął z uśmiechem i wrócił do opowieści o tym jak panikowałem, bo nie mogłem znaleźć mojego lewka (pluszaka). Wyszłem z kluczykami i otworzyłem samochód wyciągając prezent. Z wielkim uśmiechem na twarzy wróciłem do salonu. Roześmiana Amber zasłoniła usta ręką.
-Leo...
-Tak mamy na imię- wyszczerzyłem się i podałem jej...

Misiaka.
-Jeju... nazwałeś go Leo...?
-Tak- odpowiedziałem trochę nieśmiało i podrapałem się w tył głowy-Nie podoba ci się?
Odłorzyła pluszaka na swoje wcześniejsze miejsce i mocno mnie przytuliła. Uff... czyli jej się podoba. Kamień z serca.
-Jest cudny.- cmoknęła mnie w usta- Dziękuję
-Dla ciebie wszystko, księżniczko- pocałowałem ją w czoło
Spletliśmy palce i usiedliśmy na kanapie. Dołączyłem do opowieści przyjaciela, a 3 najważniejsze kobiety w moim życiu (i mama Charliego) słuchały na w całkowitym skupieniu. Jakieś 2 godziny później (nam oczywiście jadaczki się na zamykały) usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Otworze. -zadeklarowałem
Wyswobodziłem się z tulącej mnie Amber, co nie sprawiło jej większej radości, ale cóż...
Podeszedłem do drzwi i otworzyłem szeroko. Stała tam... Ruda??
- Co ty tu robisz?- czy ty rudy paszczurze nie dasz mi świętego spokoju
-No wróciłeś z trasy i chciałam sie przywitać, czy to źle?- uśmiechnęła sięszeroko
-Leo kto przyszedł!?- zawołała Am
Nim się odejrzałem stała za mną. Splotła nasze dłonie i spojrzała gniewnie( z wzajemnością) na Emily.
-Czego tu chcesz?- warknęła brunetka
-Nie do ciebie przyszłam- odpyskowała
Amber już robiła krok do przody ,ale pociągnąłem ją do siebie.
-Spokojnie- szepnąłem jej do ucha
Westchnęła głęboko i wróciła do salonu.
-Łatwo się jej pozbyłeś- podeszła bliżej i położyła dłoń na moim ramieniu
Spojrzałem na mną skołowany. Na jej twarzy malował sie dziwny uśmieszek. Odepchnąłem ją i zamknąłem drzwi. Westchnąłem cieżkoi wróciłem do pozostałych. Amber zmierzyła mnie wzrokiem wzdłuż i wrzesz i nadal przytulała się do misia. Zostałem skazany na siedzenie obok pluszaka. Przybliżyłem twarz jak najbliżej mogłem.
-Jesteś zła księżniczko?- szepnąłem
Spojrzała na mnie bez emocji. Pocałowałem ją w policzek.
-Kochasz mnie?-spojrzała na mnie prawie szklanymi oczami zabrała misia i przytuliła mnie kładąc głowe na moim ramieniu.
-Przecież wiesz, że bardzo- szepnęła jakby miała płakać
Podniosłem podbródek dziewczyny i złożyłem na jej ustach czuły pocałunek.
-Wiesz, że ja też bardzo kocham, prawda?- pokiwała potwierdzająco głową
Położyłem głowę na jej barku.
-Kocham, kocham ,kocham...- wstchnąłem
Zaśmiała się i znów się we mnie wtuliła.
Kolejny dzwonek do drzwi. Kto ku... de tym razem !? Tym razem otworzyła moja mama.
-Kochani! Mamy kolejnego gościa!-zawołała.
Do salonu weszła...

7 komentarzy:

  1. Vivie! Ja ci mówię, to będzie Vivie ^^
    Aww Leo taki słodki ♡
    Przesłodziłaś ten rozdział na maxa, ale to dzięki temu jest taki cudowny :D
    BOSKI
    Chcem następny :(
    Teraz! Now!
    Kocham ♡
    Do... Poniedziałku? Chyba tak :D
    ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też cie kocham miłością absolutną <3 Wszysciutko opowiem ci w poniedziałek <3 Do zoba ♥♥♥

      Usuń
    2. Rozdział super ale czemu taki krótki? Chcę więcej ❤ Z niecierpliwością czekam na nexta ❤❤❤

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super romatyczny ten rozdział.Poszłaś na całość Natusiu Bambino.Martwi mnie jedno,że skończyłam go czytać za szybko.Ale wiem że to nie taka łatwa robota.A więc mam nadzieję że osiągniesz 30 000 odwiedzin.Żebyś dopieła swego celu. ;-)

    OdpowiedzUsuń