czwartek, 21 stycznia 2016

Rozdział XLV

Rozdzialik dla Kuleszki i Kamii

Obudziłam się i ku mojemy niezadowoleniu Leo nie było. Oparłam się na łokciach j przeczesałam włosy. Zeszłam w piżamie na dół. Zastałam tam uroczy widok- Leosia robiącego śniadanie.
-Dzie
Odwrócił się wystraszony.
-Wracaj do łóżka!- powiedział ostro- W tej chwili- dodał
-Ale
-Już!
Kurde felek co go ugryzło. Zdezorientowana wróciłam do pokoju. Czekałam na niego kilka minut. Po cich wszedł do pokoju. Trzymał tacę ze śniadankiem.
-No wiesz... to miała być niespodzianka- powiedział ze skruchą- Ale wszystko popsułaś- położył naczynie na szawce nocnej
Zaśmiałam się i pocałowałam go czule. Uśmiechnął się i wplótł palce w moje włosy tym samym pogłębiając pocałunek. Ja miałam dłonie na jego policzkach. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili.
-Mówiłam ci, że jesteś cudowny? -zaśmiałam się, a brunet pocałował mnie w czółko
Podał mi moje śniadanko.



-Mniam- oblizałam wargi i pocałowałam bruneta krótko
Tak jak wyglądało tak smakowało. Mój chłopak przerósł sam siebie. Posiłek zniknął błyskawicznie.
-I jak?
-Przepyszne. Mogę mieć takie poranki codziennie.- wyznałam pałując go
-Zapamiętam sobie.- zaśmiał się
Położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego tors.
-Kocham Cię, wiesz?- spytałam kiedy brunet bawił się pasmem moich włosów
Prawie poczułam jak się uśmiecha. Pocałował mnie w czubek głowy.
-Też cię kocham.- spojrzałam na niego z uśmiechem i utopiłam się w jego czekoladowych oczkach.
Patrzyliśmy sobie w oczy całą wieczność. Postanowiłam jednak ja przerwać. 
-Dobra to co dzisiaj robimy?- zapytałam
-Ja tam mogę zostać w domu- zaśmiał się i pocałował mnie namiętnie
-Ale ja mówię poważnie- powiedziałam odrywając się od bruneta
-Ja też- pocałował mnie kolejny raz
-Leo!- skarciłam go
-Już dobra, dobra- pocałował mnie krótko -Vivie z Charliem siedzą w salonie. Chodź zapytamy ich co dzisiaj robimy.
-Dobra -brunet złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół 
Blondyni faktycznie siedzieli wtuleni w siebie na kanapie. 
-Dzień dobry- powiedziałam uśmiechnięta
-Dzień dobry- odpowiedzieli chórem i zaśmiali się
-Hejka. To jakie mamy plany na dziś?- zapytał brunet kiedy usiedliśmy obok  blondynek
-Nie wiem, a co chcecie robić?- spytał Charlie patrząc na mnie i blondynkę
-Chodźmy na narty albo łyżwy.- zaproponowała Vivie
-Oki. To ja tylko skocze się ubrać i możemy iść- stwierdziłam kiedy ogarnęłam ,że jako jedyna jestem w piżamie.
Poszłam do pokoju i poszłam do pokoju. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki.


Włosy związałam w wysoką kitkę i wróciłam do przyjaciół. Kiedy wszyscy ubraliśmy kurtki ,szaliki i takie tam. Na dworze było TAK zimno. Chyba z minus 143 stopnie! Ludzie. Włączcie słoneczko guzikiem wakacje... Plose.
-Dzisiaj zostaje anulowane. Wracamy do domu.- ogłosiłam, a blondyn zamknął drzwi.
-Masz 100% racji siostrzyczko- odparł zmarźnięty blondyn
-Hahaha. Dobra zmarźluchy! Idę zrobić nam kakao.- zaśmiał się Bars i zniknął za drzwiami kuchni
Charlie też gdzieś wyparował. Wzruszyłam ramionami. Ściągnęłyśmy z blondynką kurtki i udałyśmy się do salonu.
Po chwili wrócili chłopcy. Leo trzymał 4 kubki kakaa (WTF?! Jak on to niesie?) ,a Charlie trzymał w dłoni... M.O.N.O.P.O.L.Y...
-My mamy w to grać?- zapytałam zaskoczona i trochę przerażona. 
-Tak!- pisnęła radośnie blondynka
-Ojade was wszystkich- zacierał ręce brunet
-Po moim martwym trupie!- zagroził mu blondas- I 3 dni po, żeby się upewnić, że dobrze umarłem.
I tak zaczęła się największa bitwa XXI wieku. Hotele powstawały w przerażającym tempie. Teraz ja rzucam. 4. I 1 i 2 i 3 i 4 i o cholera jasna! Hotel Leo. 
-Ha! Mój hotel! Płać.- wystawił dłoń i uśmiechnął się szyderczo. Dlatego nienawidzę tej gry.
-Yght- jęknęłam i wręczyłam mu banknoty- Która godzina?
-W pół do 7.
-Ej musimy przygotować się na bal- powiedziałam ucieszona.
Nie sądziłam, że będę cieszyła się na myśl o następnym godzinach przy tej grze dostawałam białej gorączki.
-W sumie racja.- zgodziła się ze mną blondynka- Chłopcy posprzątajcie to- pokazała ręką ten ''chaos''
Chłopcy popatrzeli na to z przerażeniem i załapali się za głowy wzdychając głośno. Przybiłam piątkę z przyjaciółką i poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Zrobiłam makijaż, paznokcie i ubrałam sukienkę.
Po jakiś 10 minutach przyszła do mnie Vivka. 
I ona uczesała mnie, a ja ją. Trochę się narobiłam przy jej fryzurze.
(Amber)


(Vivienne)


-Wyglądasz prześlicznie- powiedziałyśmy jednocześnie i wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra. Schodzimy do chłopców?
-Tak- dopowiedziałam z uśmiechem
Schodziłyśmy po schodach bardzo powoli. Bałam się, że zabijemy się w tych szpilkach.
Duet wyglądał... Aww. Szamałabym jak Reksio szynkę.



-Wow- wydobyło się tylko z ust bruneta, a szczeny oby dwóch znalazły się ziemi. 
-Kochanie zamknij buzie ,bo ci mucha wleci- powiedziałam uroczo i zamknęłam Leosiowi buźkę 
-Wyglądasz...
-Wiem, masakrycznie. Dlatego nie znoszę sukie...- zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem
-Wyglądasz prześlicznie- szepnął mi do ucha, a ja oblałam się szkarłatnym rumieńcem
-Ty też, ale..- poprawiłam mu źle zawiązany krawat- Teraz jest idealnie.- uśmiechnęłam się za co dostałam słodkiego całusa.- Dobra. Zbieramy się. - zaklaskałam, ale dwójka całujących się blondynów chyba mnie tak trochę nie dosłyszało...
-Ekhm, ekhm. Szanowni państwo odkleją się od siebie i zaszczycą nas obecnością na balu, gdyż nie chce my się spóźnić.
Zaśmialiśmy się i nareszcie wyszliśmy z domu. Po trzech minutach na dworze miałam odmrożenia 2 stopnie, ale doobra. Mam się bawić. Mam się bawić. Mam się bawić.
Nareszcie dotarliśmy do tego hotelu, w którym odbywała się zabawa.Było mnóstwo ludzi. I paparazzi. Jakoś wślizgnęliśmy do środka nie unikając niestety fotek. Sala była urządzona naprawdę pięknie i pełna przepychu. Muzyka była głośna, ale idealna do tańczenia.

*Później*

Charlie
Zabawa trwała w najlepsze. Leondre cały czas tańczył z Amber, a Vivienne ze mną. Mieliśmy właśnie wychodzić, bo dziewczyny były padnięte. Przy drzwiach zatrzymał nas jakiś dziennikarz. Chciał zrobić wywiad. Nie mieliśmy ochoty, ale facet był nie ugięty. Dziewczyny powiedziały, że zaczekają w sali, bo nie chcą wracać same. 
-Dobra. Max pół godziny i jesteśmy- pocałowałem blondynkę w policzek i razem z Leo i tym dziennikarzem poszliśmy do najbliższej kawiarni.
Okazało się, że zrobił nam i dziewczyną zdjęcia i chciał przeprowadzić krótki wywiad o naszych związkach. Odpowiadaliśmy właśnie na jego ostatnie pytanie kiedy rozległy się alarmy syren. Karetki i straże pożarne przyjeżdżały jak oszalałe.
-Gdzieś wybuchł pożar.- powiedział jakiś facet przy ladzie.
-Panie- odpowiedział mu drugi- to ten ładny hotelik, w którym bal się odbywał. Pali się równo...
Spojrzałem z przerażeniem na przyjaciela.
-Dziewczyny!- wrzasnęliśmy i wybiegliśmy z kawiarni
Tamten koleś miał rację. Cały budynek płonął.
-Musimy je znaleźć.- powiedział spanikowany
Leo podbiegł go jednego z pielęgniarzy.
-Przepraszam gdzie są wszyscy z tego balu
-Ranni trafili do szpitali. Niektórych nie udało się uratować..- zbladłem, Leo też.
Przecież im nie mogło się nic stać. Nie mogło...
-Charlie...
-Leo nic im nie jest, rozumiesz. Nic im nie jest. Chodź. Musimy je znaleźć.
Było ogromne zamieszanie. Ludzie biegali, krzyczeli, płakali. Coraz bardziej się denerwowaliśmy. Leo wpadł w panikę i prawie płakał. Karetki co chwile odjeżdżały i przyjeżdżały. W jednych z ambulansów dostrzegłem brunetkę.
-Leo tam chyba jest Amber! -rzuciliśmy się biegiem w jej stronę.
-Amber!- wrzasnął
Miała maseczkę z tlenem. Po jej policzkach spływały łzy. Brunet przytulił ją mocno i sam się rozpłakał.
-Na szczęście jesteś cała. Tak się bałem...
-Amber gdzie jest Vivienne?
-Ja, ja nie wiem. Czekałyśmy na was w tej sali. O-ona poszła do łazienki i-i wy-wybuch t-ten po-pożar i...- wybuchła płaczem.
Nie....
-Ja muszę ją znaleźć- szepnąłem i rzuciłem się w tłum ludzi.
Szukałem jej po wszystkich karetkach. I nic. Wpadłem w panikę. Łzy leciały po moich policzkach. 
-Vivienne! Vivienne! Vivka... gdzie ty jesteś?! Vi...- wrzeszczałem i płakałem
-Chłopcze...- uniosłem wzrok; nade mną stał strażak- Wszystko w porządku?
-Nigdzie nie mogę znaleźć mojej dziewczyny. Była na tym cholernym balu, a ja na chwilę wyszedłem..- głos odmówił posłuszeństwa
-Taka blondynka, niewysoka, niebieskie oczy, biała sukienka?
-Tak- odpowiedziałem gorączkowo
-Chodź za mną- powiedział i zaprowadził mnie do jednego z wozów strażackich
Ona tam siedziała. Cała i zdrowa. 
-Vivienne...- odetchnąłem z ulgą- Kochanie, jak dobrze, że nic ci nie jest. Nigdy więcej mnie tak nie strasz.- powiedziałem tuląc ją mocno
Tak jak Amber miała maseczkę z tlenem.
-Twoja dziewczyna miała dużo szczęścia. Jeszcze 10 minut i udusiłaby się udusiła- powiedział strażak
-Dziękuję- powiedziałem posyłając mężczyźnie wdzięczne spojrzenie
Uśmiechnął się i wrócił do swoich obowiązków. Tuliłem dziewczynę, głaskałem do ramieniu i pocałowałem w czółko. Po chwili przyszli bruneci.
-Vivie!- brunetka rzuciła się blondynce na szyję
-Chodźcie do domu. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.- westchnął brunet po przytuleniu Vi
W milczeniu wróciliśmy do domu. Dziewczyny od razu powiedziały, że idą spać. Ucałowaliśmy je na dobranoc i poszliśmy do salonu. Przy okazji zahaczyłem o spiżarnie.
-Nie wiem jak ty, ale ja tego na trzeźwo nie przetrawię.- westchnąłem kładąc trunek i dwie szklanki na stoliku. Błyskawicznie połowa butelki została opróżniona. 
-Jezu... mama dzwoniła do mnie 58 razy!- powiedział brunet gapiąc się w telefon
-Nie dzwoń do niej teraz. Jesteś lekko wstawiony. Wujek mnie zabiję.
-Trudno.- wybełtał i wykręcił numer rodzicielki; dał na głośno mówiący- Hallo?
-LEONDRE DO JASNEJ CHOLERY DLACZEGO NIKT Z WAS NIE ODBIERA TEGO CHOLERNEGO TELEFONU! 
-Mamo uspokój się.- powiedział spokojnie- Co się stało?
-Dlaczego nie odbierałeś komórki?
-Kurde...- przejechał otwartą ręką po twarzy- Słyszałaś o pożarze? Mamo spokojnie, nic nam nie jest. Wszystko w porządku. 
-Dobrze synku. Ale odbierajcie telefony. Wszyscy sobie włosy z głów wyrywali.
-Dobrze mamusiu, przepraszamy. Kocham cie. Dobranoc
-Dobranoc.
Spojrzał na mnie w pół przytomny.
-Idziemy spać?
-Idziemy spać.
Wziąłem szybki prysznic i zasnąłem błyskawicznie wtulony w blondynkę.


______________________________
Hejcia pyszczki w moje <3
Ostrzegam.
W weekend na 100% nie będzie rozdziału.
Będzie w środę, obiecuję.
Kocham was <3
Pamiętajcie!
KOMENTARZ=MOTYWACJA
Na razie i cześć.
//Natusia


21 komentarzy:

  1. Jej jak fajnie dać Ci pierwszy komentarz ^,^ uwielbiam ten rozdział, ale zarazem nienawidzę. Jak doszłam do momentu pożaru to już myślałam, że Vivi i Amber zginą w.pożarze i, że przestaniesz prowadzić bloga ;-; nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś.. Ale rozdział mimo wszystko świetny! Czekam na nexty ;*
    Całuję i pozdrawiam
    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rodział OMG *.* i ta akcja z pożarem ,dobrze ze nic sie im nie stalo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem! Powiem Ci tyle. Kocham Cię i nienawidzę. Kocham za tragedię, nienawidzę za tak małą jej szkodliwość, a gdzie utraty przytomności, połamane kości i zaniki pamięci? To musi być przy porządnej tragedii. Tym razem Ci wybaczę... Wracając do tematu. Rozdział ekstra! Cudny! Kocham go! Prawie. Czemu prawie? Alkohol i to co wyżej. Nie pytaj czemu przez alkohol bo publicznie się nie wypowiadam na ten temat. Jako że lubię tragedie, a im nic się nie stało nie mam nawet jak współczuć także tego... I jak do diaska (tak bardzo ja) można nie lubić Monopoly?! Ta gra najsuper, chociaż bardziej najsuper jest Eurobiznes. Polecam zagrać bo jest mega! Trzymam Cię za słowo, że będzie w środę. Pamiętaj o tym! Ja czyham za każdym rogiem... Boże odwala mi! Ale tak to już jest jak kot robi pobudkę o godzinie 5:02. Tak mam manię patrzenia na budzik gdy wstaję. Taki defekcik niewielki (a może i ogromny...). Czekam niecierpliwie na następny. I pamiętaj! Mam Cię na oku...
    Do następnego!
    Papa!
    AsiaAri <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW!!!!! Kolejny świetny rozdział!!! Już nie mogę się doczekać środy!!

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW!!!!! Kolejny świetny rozdział!!! Już nie mogę się doczekać środy!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super post!! Kocham twojego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z utesknieniem na next. Uwielbiam tego bloga zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia! ♡
    Witke XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Eeej, świetne *.* genialny rozdział jak zawsze <3 dobrze, że im się nic nie stało w pożarze... Tylko pozostaje mi czekać do środy ;) w wolnej chwili zapraszam do mnie :** ijustwannabewithyougirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ok napiszę coś FAJNEGO xD
    Zacznijmy od początku :'D
    Leo jej zrobił śniadanie i to jeszcze 'do łóżka' :))
    Monopoly. Uwielbiam to XDD tak jak wiele innych rzeczy :*
    Minus 143 powiadasz ;D ciekawe czemu akurat 143 ;'D
    '-Szamałabym jak Reksio szynkę.' ~ właśnie piszę do Ciebie z podłogi :** laska rozwalasz system XDDDD, a potem jeszcze to : '-Kochanie zamknij buzie ,bo ci mucha wleci' :'D
    A potem ten pożar matko jak ja sie wystraszyłam gdy przy Amber nie było Vivienne myślałam, że gdzieś tam umarła czy coś XD
    Łołołołoło co tu się dziej młodzież, która pije alkohol ? No ja nie iwem co się teraz z tymi ludżmi dzieje xDDDDD
    Ok rozdział zaje... czepisty, tak chciałam powiedzieć zaczepisty :*
    Do środy XD trzymam za słowo i czekam te 6 dni :/
    /ALs <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, super i jeszcze raz super!!! Twoje opowiadania są cudowne i mówie z przekonaniem czytałam wiele blogóblogów o BAM i ten jest najlepszy!! Nie moge doczekać sie next.❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Szamałabym jak Reksio szynkę. Boże ten tekst mnie rozwalił xD Te kochane 143 stopnie xD. Rozdział mega czekam na nexta i w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
    illbemissingyoubam.blogspot.com
    LUB
    there-is-nothing-left-to-fear-bam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Cię
    Jesteś najlepsza <3<3
    Pzdr od Szczęśliwej Pandy ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. genialne, uwielbiam to i z niecierpliwością czekam na nowy rodział :* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest zaebiste!! kocham to! pozdrawiam i z niecierpliwością oczekuję nowych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja 'Szamałabym jak Reksio szynkę' ten rozdział i u mnie jest teraz minus 143 stopnie (góry pozdrawiają) :* I ja także pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Oby tylko im coś nie odwaliło po tym alkocholu

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam prośbę do wszystkich!
    Bo mój przyjaciel ma taki kanał na yt i nazywa się foxyPL i czy moglibyście subskrybować jego kanał? To bardzo ważne. A to wogule to super rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  18. Thx Ja mam na nazwisko Kuleszka x'D

    OdpowiedzUsuń
  19. Super naprawde genialny rozdział :) trafiłam chyba na milion innych blogów o BAM i twój jest zdecydowanie najlepszy ❤ czekam z niecierpliwością na next :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Oooo, jak miło <3 jak zwykle supi <3

    OdpowiedzUsuń