-Ej Vi..?
-Tak? -zapytała nie podnosząc wzroku z nad telefonu.
-Patrz- pokazałam jej tweeta na którym Charles całuje Nelly za kulisami. Był też opos: "Omg!! Charlie Lenehan ma dziewczyne! Nasza szczęściara to Nelly Bird :* Szczęścia! xx"
-Co!? Jak ta wredna małpa śmiała podawać się za dziewczyne mojego chłopaka?! Jak ją dorwe to jej wszystkie blond kudły powyrywam- przyznam nie widziałam Vi nigdy tak wściekłej.- Musze do niego iść- stwierdziła i podeszła do drzwi.
-Stój!- blondynka odwróciła się z twrzą typu "nie zmusisz mnie do zostania"- Ide z tobą- zabrałam kartę do pokoju i wyszłam z przyjaciólką. Zastanawiałam się jak zareaguje Charlie. I czy wie. Chwilę później byłyśmy w drodze do sali konferencyjnej. Akurat kiedy byłyśmy kilka metrów przed pokojem chłopcy wyszli.
-Chłopaki!- wrzasnęła blondynka ewidentnie zła
-No heja- Leo chciał pocałować mnie w policzek ale odepchnęłam go- Co jest?
-Wiedziałeś?- zwróciłam się do blondyna
-Ale o czym?
-Chło... o cześć dziewczynki- uśmiechnęła się kobieta- To ja wracam jade do sklepu. Chcecie coś?
Milczeliśmy
-Okey. Widzę, że sobie nagrabili. To ja lece, pa
-No dobra ,dowiem się co zrobiliśmy i czemu jeseście takie złe?- dopytywał brunet
Pokazałam im tweeta.
-O cholera- zakrył usta ręką
-Zrób coś z tym albo jutra nie dożyjesz- zagroziła blondynka
-A co ja mogę?! Jak napisze, że to nie jest moja dziewczyna to pomyslą, że jestem dupkiem, który całuje się z pierwszymi lepszymi laskami- parsknał
-Dupkiem, który nie ma dziewczyny- walnęła Vi i pobiegła przed siebie nie uraniając łzy
-Vi! Vivie zaczekaj!- chłopak rzucił się w pogoń za dziewczyną
-To nie ma sensu i tak...!- krzyczałam ale chłopak zniknął za zakrętem- nie chce z tobą gadać... Mhmn- dodałam
Poczułam ręcę na mojej talii i głowe na ramieniu. Odsunełam sie jednak od chłopaka.
-No ej!- oburzył się- A ja co zrobiłem?
Westchęłam cieżko i wtuliłam w Bars'a.
-Nie, no nic jestem tylko wsciekła na Charlie'go
-Ej -chłopak spojrzał mi w oczy- Czy ja ci przypominam Charlsa- zaśmiał się
-Niee ciebie kocham bardziej- uśmiechnął się i ciągle patrzał w moje oczka
Vivienne
Pierwsze lepsze laski? Ja też taka jestem? Była zła. Po prostu zła. Wpadłam do pokoju i zaczęlams się pakować. Nie uraniając przy tym ani jednej łzy. Nie chciało mi się nawet płakać. 30 sekund później do pokoju wparował Charls.
-Wyjeżdżam.
-Nie! Nie możesz! Vi! Przestań!
Nie słuchałam go. Ten jednak nie dawał za wygraną. Kopnął moją walizke. Chwycił mnie za ramiona i podniósł.
-Vivienne posłuchaj- próbowałam się wyrwać
-Nie usłyszałeś? Z e r w a ł a m z t o b ą. Teraz możesz napisać że chodzisz z Nelly.
-Proszę noo, Vi co mam zrobić żebyś została?
-Nie trzeba- wyjełam telefon i sprawdziłam najbliższe loty do Walii- Cholera dopiero w piątek- usiadłam zflustrowana na łóżku i zakryłam twarz dłońmi, które były wiecznie zimne- Zostaje do piątku i ani chwili dłużej. -ukłękł przy mnie
-Dziękuje- pocałował mnie w policzek i wyszedł
-Grrrrrrrr- powiedziałam sama do siebie i rzuciłam się na łóżko
Mój telefon wibrował. Mama. Odebrałam i gadałam z nią przez chwilę. Starałam sie nie pokazywać mojego doła i udało mi się. Chwilę leżałam z zamknietymi oczami.
Leondre
-Co z nimi robimy?- zapytałam chłopaka
-Możemy tylko pogadać. Ja z Charlie'm ty z Vivienne.
-Nie. Na odwrót.- stwierziła i pocałowała mnie w policzek
Pobiegła do mojego pokoju ,a ja do jej. Zapukałem i wychyliłem się. Leżała na łóżku z zamkniętymi oczami
-Śpisz? -szepnąłem
-Nie- otworzyła oczy i usiadła opierając się na rękach z tyłu
-Mogę?
-Jasne- poklepała miejsce obok a ja usiadłem obok blondynki
Rozłożyłem ręce. Wtuliła się i rozryczała. Była twarda, a nigdy taka nie była.
-Ciiii, już dobrze kochanie. Wszystko bedzie dobrze.- glaskałem ją a ona się uspokajała.- Leo ja chce wyjechać- szlochała
-Vi nie możesz mu tego zrobić. Pomyśl.- złapałem ja za ramiona- On się załamie. Przestanie śpiewać, tańczyć, uśmiechać się. Już teraz kiedy się kłucicie jest wrakiem. Vivie jesteśmy w trasie.
-Wiem- przezwała mi
-No dobra może inaczej. Czy jest choć mały, maluteńki cień szansy na to ,że mu wybaczysz?
Kiwneła głową.
-Nie martw się. Będzie walczył. On na serio za tobą szaleje.
-Dlatego to boli. On mnie rani, a ja go kocham.
-Wiem -szepnąłem
Amber(chwile wcześniej)
-Hej Charles. Mogę?
-Jasne. Chcesz pogadać o Vi, prawda?
-Tak...- westchnęłam
-Amber ona chce wyjechać- usiadłam naprzeciw niego- Najbliższy lot na w piątek- był przbity, mega przybity
-Nie wyleci zapewniam cie.- położyłam dłoń na jego ramieniu- Już ja ją zatrzymam- zaśmiałam
-Dzięki- usmiechnął sie blado- ale i tak musze coś zrobić, żeby mi wybaczyła
-No to ,to musisz sam się wykombinować. Wybacz ale w tym ci nie pomogę.
-Wiem i nie oczekuje niczyjej pomocy- powiedział
Przytuliłam go.
-Będzie dobrze. Musi być.
Usłyszelismy pukanie do drzwi.
-Proszę- zawołał chłopak
-Hej Charlie. O... hej Amber. Przeszkadzam?
-Nie
-No dobrze to przekarzcie Leo i to jest też do ciebie Charls. W środę macie wywiad w programie Daphne Daff.
-Fajnie- blondyn uśmiechnął się sztucznie.
Kobieta wyszła.
-To ja lece- przytuliłam przyjaciela-Trzymaj się- i wyszłam
Kiedy zamknełam drzwi zobaczyłam za sobą Leo. Wyszedł w tym samym monęcie.
-I jak z nim/nią- powiedzieliśmy jednocześnie- Chyba lepiej- znów powiezieliśmy jednocześnie- Przestań. -znów
Zakryłam mu usta dłonią.
-Twoja mama kazała ci przekazać, że w środę macie wywiad w jakimś show.- zabrałam ręce
-Oki ,przejdziemy się?
-Jasne- złapał mnie za rękę i wyszliśmy z budynku.
Poszliśmy przed siebie. Po jakiś 10 minutach znaleźliśmy park. Przechadzliśmy się po nim do chwili kiedy podbiegło do nas stado krzyczących, a raczej piszących bambinos. Odsunełam się żeby Bars mógł w spokoju zająć się fankami. Jedna z nich podeszła do mnie. Miała czrane włosy i oczy. Była przykości.
-A ty kto? -miała trochę meski głos
-Amber- wstałam z usmiechem i podałam jej rękę
-Dobra, dobra ty się lepiej odwal od Bars'a- zagroziła
-Hola, hola stój. Odwalić?
-Głucha jesteś?!- ścisnęła dłoń w pięść i uderzyła mnie w twarz
Upadłam na ziemie. Kopnąła mnie jeszcse w brzuch.
-Ej! -wrzasnęł brunet- Co ty robisz?!- tyle usłyszałam i zemslałam
Leondre
Bambinos bardzo się uciwszyły na mój widok. Rozmawiałem z nimi, dawałem autografy i robiłem selfie. Amber odeszła kilka kroków ode mnie. Widziałem, że usiadła na ławce i rozmawiała z jakąś dziewczyną. Było by fajnie gdyby bambinos polubiły. W końcu jest moją dziewczyną. Uśmiechnąłem sie do niej i kontynuowałem rozmowy. Nagle usłyszałem cios. Am leżała na ziemi, a ona kopała ją.
Ej!- wrzasnąłem- Co ty robisz?! Zostaw ją!- odciągnąłem dziewczyne
Bambinos się rozeszły ,a brunetka, ktora pobiła Am uciekła.
Ukleknąłem prz niej.
-Obudź się- miałem łzy w oczach- Amber obuź się!- chwyciłem ja w ramion i przytuliłem
Zaczeła się ocucać.
-Hej co się stało?
-Ufff- odetchnąłem z ulgą i wtuliłem sie w dziewczyne- Nie strasz mnie tak nigdy więcej
-Noo dobra, ale kim ty jesteś...?
-----------------
Buahahhhhaha!
Wiem. Znienawidzicie mnie za końcówki :*
Buziaki :** <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz