-Amber nie rób mi tego- byłem przerażony- Ambi. Ambi to ja Leoś. Jezuu- wstałem i pomogłem wstać skołowanej dziewczynie- Amber jaja se robisz. Kochanie, aniołku, misiu, rybko, skarbie...- wtuliłem się w brunetke.
Odwzajemniła gest i zaśmiała się.
-Oj Leoś- śmiała się- Ty mój łatwo wierny Leosiu- pocałowała mnie
-Robiłaś se żarty?!
Pękała ze śmiechu. Dla mnie to też była trochę śmieszna sytuacja, ale postanowiłem udawać wściekłego.
-To nie jest śmieszne! Nie odzywaj się do mnie! -wrzasnąłem i zacząłem wracać do hotelu. Uśmiech momentalnie zszedł jej z twarzy.
-Hej... Leo.- zaczęła za mną iśc choć była obolała- Leoś no... ej, misiek przepraszam- stanąłem
Podeszła do mnie i przytuliła mnie od tyłu. Odwróciłem się i wtuliłem się w nią.
-Nie strasz mnie tak, okay?
-Oj no przecież wiem ,że mnie kochasz- pocałowałem ją w czoło
-Wiem, że wiesz.- splotłem nasze palce- W porządku? Jak się czujesz? Słuchaj, przepraszam za tą fanke. Zazwyczj bambinos są miłe.
-To nie twoja wina.- położyła głowe na moim ramieniu
-No trochę jest. Nie powinnaś dostać.
-Ekhm, ale gardy to ja nie mam. -zaśmiała się
-Gdzie tam, zapiszesz się na boks
-A potem -przerwała mi -nakopie ci do dupy za to twoje głupie gadanie.
-Już się boje...-parsknąłem śmiechem- Mi byś nakopała? Mi? I zniszczyłabyś moją piękną twarzyczkę?
-Ha ha ha ale jesteś śmieszny i skromny- westchnęła i przewróciła oczami
Odwzajemniła gest i zaśmiała się.
-Oj Leoś- śmiała się- Ty mój łatwo wierny Leosiu- pocałowała mnie
-Robiłaś se żarty?!
Pękała ze śmiechu. Dla mnie to też była trochę śmieszna sytuacja, ale postanowiłem udawać wściekłego.
-To nie jest śmieszne! Nie odzywaj się do mnie! -wrzasnąłem i zacząłem wracać do hotelu. Uśmiech momentalnie zszedł jej z twarzy.
-Hej... Leo.- zaczęła za mną iśc choć była obolała- Leoś no... ej, misiek przepraszam- stanąłem
Podeszła do mnie i przytuliła mnie od tyłu. Odwróciłem się i wtuliłem się w nią.
-Nie strasz mnie tak, okay?
-Oj no przecież wiem ,że mnie kochasz- pocałowałem ją w czoło
-Wiem, że wiesz.- splotłem nasze palce- W porządku? Jak się czujesz? Słuchaj, przepraszam za tą fanke. Zazwyczj bambinos są miłe.
-To nie twoja wina.- położyła głowe na moim ramieniu
-No trochę jest. Nie powinnaś dostać.
-Ekhm, ale gardy to ja nie mam. -zaśmiała się
-Gdzie tam, zapiszesz się na boks
-A potem -przerwała mi -nakopie ci do dupy za to twoje głupie gadanie.
-Już się boje...-parsknąłem śmiechem- Mi byś nakopała? Mi? I zniszczyłabyś moją piękną twarzyczkę?
-Ha ha ha ale jesteś śmieszny i skromny- westchnęła i przewróciła oczami
-No co, nie mam racji- objąłem ją ramieniem.
Znów westchnęła i przewróciła oczami. Stanąłem przed nią i rozłorzyłem ręce.
-Jak ja cie kocham ty trolu bagienny- powiedziała i wtuliła się we mnie
-Ja ciebie też wredna małpo- pocałowałem ją w czoło i odwróciłem się.
-Wskakuj
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jestem ciężka.- spojrzałem na nią krytycznie
-Taaa marudo. Nie kłam tylko wskakuj
-Ostrzegałam- wskoczyła mi na plecy, a ja (na jaja) ugiąłem się pod jej ciężarem
-Ała! Ała! Moje plecy- jęczałem po czym się wyprostowałem- Żartowałem- brunetka uderzyła mnie w głowę.
Bolało.
-Bolało.
I tym oto sposobem dotarliśmy do hotelu. Poszliśmy do pokoju Amber. Vi nie było. Zrzuciłem brunetkę na łóżko.
-Ej...!- próbowała być zła ale śmiała się do łez
-No w końcu wróciłeś- Charlie stał oparty o framugę drzwi- Mamy próbę. Zapomniałeś?
-Na śmierć- walnąłem się w czoło
-Choć- powiedział blondyn
-Pa trolu- rzuciłem wychodząc
-Pa małpo- wysłała mi buziaka
Amber
Po wyjściu chłopaków nie miałam co robić. Nie wiedziałam też gdzie jest Vivie. Zadzwoniłam do niej. Odebrała po 5 sygnałach.
-Halo?
-Hej gdzie jesteś?
-W bibliotece za rogiem.
-No to jestem za 5 min- rozłączyłam się i poszłam do biblioteki.
Przez dłuższą chwilę nie mogłam znaleźć przyjaciółki. Siedziała w koncie z kolanami pod brodą, a przed sobą miała otwartą książkę.
-Cześć
Nie spojrzała na mnie.
-Co czytasz?
Nadal nic.
-Vi?- szturchnęłam ją w kolano.
Ocknęła się.
-O hej- wstała i otrzepała się
-Co czytasz? -powtórzyłam pytanie
Zabrała książkę z podłogi i odłorzyła na półkę.
-Zostań, jeśli kochasz- szepnęła
-Vivie...-westchnęłam a przyjaciółka wtuliła się we mnie
-Idziemy do Starbucks'a? Widziałam że jest naprzeciwko.
-Oki- wzięłam ją pod ramie i wyszłyśmy do kawiarni
Zamówiłyśmy latte na wynos i czekałyśmy na zamówienie. Po odebraniu kaw wróciliśmy do hotelu. Chłopcy nadal mieli próbę. Siedziałyśmy w pokoju dopijając napoje.
-Co tam? -spytałam dopijając ostatki łyk
-Z Charls'em? Nic.
-Mhm... będzie dobrze. -pocieszałam ją
-Choć na próbę- zasugerowałam
-Nie chcę, dzięki
-To nie była propozycja- pociągnęłam ja za rękę i ruszyłam w kierunku klubu
-Nie ociągaj się- skarciłam ją
Przewracała tylko oczami.
Weszłyśmy na salę. I usiadłyśmy pod ścianą. Z początku nas nie zauważyli. Kiedy skończyli śpiewać "Yor my shining stars" zaczęłyśmy krzyczeć i klaskać No znaczy ja zaczęłam.
-Yyyy dziękujemy wspaniałym, tak licznym bambinos- zaśmiał się Leo, ale kontynuowali.
-Dziewczyny! Zaraz mamy M&G! Idziecie z nami?!- krzyczał brunet
Spojrzałam badawczo na przyjaciółkę.
-Tak szczerze to wolałabym przy tym być. -odparła
Uśmiechnęłam sie prommienie i pociągnęłam ją w kierunku chłopaków.
~*~
M&G minęło dość szybko. Ostatnia fanka przebiła wszystkto...
-Yyyy dziękujemy wspaniałym, tak licznym bambinos- zaśmiał się Leo, ale kontynuowali.
-Dziewczyny! Zaraz mamy M&G! Idziecie z nami?!- krzyczał brunet
Spojrzałam badawczo na przyjaciółkę.
-Tak szczerze to wolałabym przy tym być. -odparła
Uśmiechnęłam sie prommienie i pociągnęłam ją w kierunku chłopaków.
~*~
M&G minęło dość szybko. Ostatnia fanka przebiła wszystkto...
super ;> kiedy next... ?
OdpowiedzUsuńFajny rozdział.
OdpowiedzUsuńAle czad!Ten rozdział był mega.
OdpowiedzUsuń